Podróżowanie szlakiem odkryć naukowych i wynalazków zmieniających świat dostarcza podobnych doznań metafizycznych, co obcowanie z cudami natury i dziełami sztuki.
Turyści pojawiają się tu tylko latem, a i wtedy ich wizyty nie są masowe.
Żeby zobaczyć największą atrakcję indyjskiego stanu Goa, trzeba pójść na plażę o godzinie 18.00.
Być na Malcie i nie zwiedzić konkatedry św. Jana w Valletcie, to jak zignorować spacer mostem Karola w Pradze. Nic więc dziwnego, że w tej barokowej świątyni kłębią się tłumy – wszyscy z zadartymi głowami, bo główną atrakcję stanowią freski Mattii Pretiego. Barokowy mistrz może być doskonałym przewodnikiem po wyspie.
Po ścieżkach, skałach, błocie czy śniegu – byle do góry. I uważając na zbiegu.
Chicago to miasto wielu symboli. To tu swój początek ma legendarna Route 66, tu wysoko ponad ulicami suną znane z wielu filmów pociągi linii L i tu wreszcie restaurację prowadzi bohater najgorętszego serialowego hitu ostatnich miesięcy „The Bear”.
Na wyspę wiecznej wiosny, jak zwykło się nazywać Maderę, najlepiej przylecieć właśnie wiosną.
W przeciwieństwie do wielu innych alpejskich kurortów tu nigdy nie ma problemów ze śniegiem.
Tadź Mahal o wschodzie słońca, a potem trekking w Himalajach – czy sztuczna inteligencja zaplanuje nam wakacje?
Pływające wyspy, na których żyje grupa etniczna Uros, to dla większości turystów główny powód, aby zwiedzając Peru, przyjechać nad jezioro Titicaca.