Trwa zażarty bój o ciało i pieniądze polskiego turysty. Rodzime biura podróży sugerują, że zagraniczni konkurenci po cichu nawet do Polaków dopłacają. Dzięki temu ponad połowa czarterowego rynku należy już do nich.
Często po osiągnięciu celu pionierskiej ekspedycji okazuje się, że ktoś już tu dotarł. Odnalezienie zwłok alpinisty, który przed 75 laty (a więc przed Edmundem Hillarym) zdobywał Mount Everest, jest tego przykładem. Czy są zatem miejsca na ziemi, gdzie człowieka jeszcze nie było?
Według bardzo ostrożnych wyliczeń polscy narciarze zostawili w Alpach ubiegłej zimy co najmniej 140 mln dol. Takie dane podaje Bank Światowy. Prognozy na najbliższy sezon zakładają 30-procentowy wzrost.
Kończące się turystyczne lato dla wielu polskich biur podróży będzie ostatnim, w którym wystąpią w roli tour-operatorów, czyli biur organizujących wyjazdy. Niebawem większości przyjdzie handlować jedynie podróżami przygotowanymi przez 8-10 dużych biur, głównie tych z kapitałem zagranicznym, sprzedawać bilety i ubezpieczenia oraz ewentualnie organizować najmniej ryzykowne imprezy, z tzw. dojazdem własnym. Wiele biur zapewne zbankrutuje.
Czerwone tarcze z białymi literami FWP są jak znamiona cywilizacji, która bezpowrotnie odchodzi w przeszłość. Coraz ich mniej w polskich kurortach i wczasowiskach, gdzie znaczą piękne, niekiedy budowane na początku naszego wieku, secesyjne pensjonaty o mniej lub bardziej wdzięcznych nazwach typu "Kryształ VII" lub "Błyskawica IV". I po gierkowsku luksusowe bloki: "Hyrny" albo "Posejdon". Pozostałości po wypoczynkowym imperium, po specyficznej cywilizacji, w której obowiązywały określone prawa, obyczaje, stroje, jadłospisy.
Ponad trzydzieści lat temu po raz pierwszy znalazłem się w RFN. Była to podróż pouczająca i egzotyczna. W Baden-Baden spotkałem miłego, starszego pana, który usiłował mnie przekonywać, że Badeńczycy to właściwie wcale nie są Niemcy, od stuleci bowiem hołdują francuskim obyczajom i sposobowi myślenia, a z Niemcami, poza językiem, nic ich w przeszłości nie łączyło. W dwa dni potem byłem w Hamburgu.
Jest Jerozolima moja, bardzo osobista, ale istnieje także Jerozolima narodowa, Jerozolima religijna i Jerozolima uniwersalna, a więc w pewnym znaczeniu kosmopolityczna. Z każdą z nich związany jestem w inny sposób.
Dokąd w tym roku Polacy pojadą na zagraniczne wakacje? Tam gdzie w zeszłym: do Egiptu, Hiszpanii, Chorwacji, Turcji, Grecji... Jeśli media nas nie wystraszą.
Zagraniczne wczasy można kupić jak pralkę czy telewizor: w promocji, z rabatem, na raty lub z gwarancją, czyli ubezpieczeniem.