Prezydent Recep Tayyip Erdoğan w weekend zapowiedział turecką interwencję lądową w kontrolowanej przez Kurdów północnej Syrii. Tureckie ataki lotnicze trwają tam już od tygodnia.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan nazwał eksplozję, do której doszło w niedzielę na popularnej ulicy w centrum Stambułu, „haniebnym atakiem”. Prokuratura prowadzi śledztwo, krajowe media otrzymały zakaz informowania o wybuchu.
Nowy premier Szwecji Ulf Kristersson pojechał do Ankary, by odblokować akcesję swojego kraju do NATO. Ale turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan znów chce zabłysnąć na scenie międzynarodowej i poprzeczkę zawiesza wysoko.
Nikt się tym specjalnie nie chwali, ale wystarczy jako dowód prześledzić skokowy w ostatnich miesiącach wzrost eksportu do Turcji.
Turcja, popadająca w coraz większy kryzys gospodarczy, chętnie skorzystałaby na handlu gazem. Jednak eksperci gazowi, i to nawet rosyjscy, nie kryją, że pomysł jest księżycowy, a jego realizacja mało realna. Ze stu powodów.
Putin jest rozkojarzony, a w przestrzeni poradzieckiej pojawia się próżnia, sprzyjająca wznawianiu przewlekłych konfliktów.
Okoliczności zdają się sprzyjać Azerbejdżanowi. Polityka na Kaukazie toczy się pod dyktando mocarstw, przede wszystkim tych najbliższych Rosji, patronki Armenii, i Turcji sprzymierzonej z drugą stroną konfliktu.
Przymusowe przesiedlenia to jedna z metod Putina w wojnie z Ukrainą. Pierwsza tego typu masowa operacja dotknęła sto lat temu Greków i Turków.
Zarost może być kwestią mody lub lenistwa. Ale bywa też sprawą życia i śmierci. Ta religijno-polityczna walka trwa w najlepsze, ale gdy spojrzeć na cały świat muzułmański, to po epoce brody chyba właśnie rozpoczyna się era wąsów.
Nadzorowane przez ONZ porozumienie zawarte między Rosją, Ukrainą i Turcją ma umożliwić eksport zbóż przez porty Morza Czarnego. Rynki już zareagowały obniżką cen, choć strony mają do siebie mocno ograniczone zaufanie.