Premier Recep Tayyip Erdoğan chce rządzić Turcją jeszcze przez dekadę – nawet jeśli będzie musiał zawrzeć pakt z samym diabłem, dogadać się z Kurdami i zniszczyć dzieło Kemala Atatürka.
Czyli o tym, jak muzułmanie i Kurdowie chcą zmienić Turcję.
Z noblistą Orhanem Pamukiem o sile powieści, przyjemności pisania i pływania, o nagonkach w Internecie, o przyszłości Turcji i Europy.
Dla każdego szanującego się kinomana to pozycja obowiązkowa.
Gdy padali dyktatorzy w Tunezji, Egipcie i Libii, okrzyknięto ją wzorem dla krajów arabskiej wiosny. Rok później czar Turcji już nie działa, a bliskie stosunki z Iranem osłabiły sympatię Zachodu. Tylko ambicje Turków pozostają niezmiennie wysokie.
Pod zmysłową, magiczną powierzchnią czai się groza jak w filmach Lyncha.
Turcja jest w ofensywie. Umacnia swoją pozycję na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. To dla Unii kandydat coraz atrakcyjniejszy i coraz trudniejszy.
1 lutego 2010 r. turecki premier Recep Tayyip Erdogan oświadczył w wywiadzie prasowym: „Izrael powinien się zastanowić, jakie znaczenie będzie miała utrata takiego przyjaciela jak Turcja”. Dwadzieścia miesięcy później, 1 września 2011 r., ambasador Izraela w Turcji Gabi Levi i jego zastępca Ella Afek zaczęli pakować walizki.
Rządząca w Turcji od 2002 r. Partia Sprawiedliwości i Rozwoju nie przegrała jeszcze żadnych wyborów i 12 czerwca wygra kolejne. Jak wielką będzie dzierżyć władzę może zadecydować głośna seksafera polityków opozycji.
Murem na granicy z Turcją Grecja chce uchronić się przed imigrantami, marzącymi o wolności i dobrobycie. Ale tureccy pośrednicy, przemycający uchodźców, nie mają skrupułów: niestraszne im niebezpieczne trasy i śmiertelne ofiary.