Oprócz wspólnego przekonania, że społeczeństwo trzeba trzymać za twarz, Putina i Erdoğana niewiele łączy.
Wzywamy rząd turecki, by równie mocno jak tureckie społeczeństwo bronił demokracji, zaprzestał nieuzasadnionych represji i miast walczyć z mediami zapewnił im ochronę.
Zachód wymyślił sobie Erdoğana i Turcję wedle swoich oczekiwań i potrzeb – i teraz naiwnie oburza się, że rzeczywistość nie przystaje do tego wymyślonego świata.
Decyzję tureckich władz potępiły międzynarodowe organizacje zajmujące się prawami człowieka.
To był z pewnością najdziwniejszy zamach stanu w historii Turcji. Dziwny nie tylko dlatego, że się nie udał, ale że nie mógł się udać.
Trwające od wielu lat wchodzenie Turcji do Unii to obustronna iluzja, gra pozorów, w której przegra ten, kto pierwszy powie dość.
Ironia losu – oceniają komentatorzy. Recep Tayyip Erdoğan jest przecież zagorzałym krytykiem internetu.
Najnowszą historię Turcji pisze Recep Tayyip Erdoğan i jego islamistyczna Partia Sprawiedliwości i Rozwoju. Prezydent mówi Europie: Wy idźcie swoją drogą, a my swoją.
Od przyszłości Turcji zależy przyszłość całego świata islamu.
Prezydent zapowiada, że ukarze „zdrajców” w sposób najsurowszy. W jedną dobę zginęło ponad 260 osób, prawie trzy tysiące zostało aresztowanych.