Półwysep Reykjanes nawiedzają setki trzęsień ziemi, spodziewane są kolejne wstrząsy. Premier uspokaja mieszkańców kraju.
W piątek zatrzęsła się ziemia, we wtorek nadeszła potężna fala powodzi. W sto godzin życie mogło stracić nawet 10 tys. osób – choć dokładnych danych wciąż brak i liczba ta może być jeszcze większa. Z Maghrebu płynie ostrzeżenie dla całego świata.
Maroko zostało dotknięte najsilniejszym trzęsieniem ziemi od stulecia.
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,2 st. w skali Richtera miało epicentrum w górach Atlasu Wysokiego. Według ministerstwa spraw wewnętrznych zginęły co najmniej 1037 osób.
Rozmiary trzęsienia ziemi w południowej Turcji i północnej Syrii zaskoczyły sejsmologów. Nigdy wcześniej nie rejestrowano tu tak znacznych przesunięć skał. A to może nie być koniec.
Trzęsienie ziemi obróciło część Turcji i Syrii w gruzy, naruszyło też newralgiczną geopolityczną układankę. I pod znakiem zapytania stawia przyszłość kluczowego gracza, tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.
Choć od tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii minęły już prawie dwa tygodnie, spod połamanych ścian i stropów ratownikom wciąż udaje się wyciągnąć żywe osoby. Jak to możliwe?
Niszczycielskie trzęsienie ziemi może zakończyć ponaddwudziestoletnią epokę rządów Recepa Tayyipa Erdoğana. Już wkrótce, podczas wyborów parlamentarnych i prezydenckich, Turcy mogą mu pokazać czerwoną kartkę.
Nie sposób zrozumieć historii tureckich miast i tureckiej urbanizacji bez gecekondu (czyt. geczekondu). Te małe, przysadziste domki z metalowymi drzwiami i niskim dachem pojawiły się wokół Stambułu i Ankary pod koniec lat 40. I od lat wpływają na władzę.