Debaty bywają różne. Historia zna przypadki, gdy ich przebieg zmieniał wyniki wyborów. Ale zna również takie, które zapisały się w pamięci tylko jako happeningi i memiczne wypowiedzi. Choć nadchodzące wybory są ważne, tym razem bardziej liczyć należy na to drugie.
Kto jest trzecią drogą? Od ponad roku sztandar Trzeciej Drogi niosą wspólnie PSL i Polska 2050, ale roszczenia do tego tytułu zgłasza też Konfederacja. Politycy wszystkich tych formacji przedstawiają się jako alternatywa dla duopolu, ale w wyborach do PE różni ich prawie wszystko.
Polski wyścig do europarlamentu będzie zacięty, bo pierwsze miejsce przyniesie nie tylko dodatkowy mandat, ale przede wszystkim zwycięstwo symboliczne – pierwsze od 10 lat PO nad PiS-em lub dziesiąte z rzędu PiS-u nad KO. Co wynika z prognozy Polityki Insight?
PSL i Polska 2050 postanowiły przypomnieć, dlaczego są Trzecią Drogą. Po konfliktach w koalicji, wymęczone kolejnymi wyborami partie wracają do podstaw i stawiają na sprawdzony przekaz. Nawołują do zakopania podziałów, obiecują pieniądze, spokój i bezpieczeństwo.
Chętnych do zawracania Wisły kijem wciąż u nas nie brakuje. Że z faktami się nie dyskutuje? Chyba twoja stara.
Do roszady w ostatnich dniach doszło w województwie śląskim (okręg nr 11), gdzie z „jedynki” zniknął przewodniczący klubu parlamentarnego Polska 2050-Trzecia Droga Mirosław Suchoń, a listę otwiera wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka.
Rekonstrukcja rządu może być dobrym momentem na zastanowienie się, dokąd rząd w ogóle zmierza. Do mediów przedostają się informacje o kościach niezgody między koalicjantami. Nieco światła rzucają też wybory do Brukseli.
Listy na wybory do PE trzeba domknąć i zarejestrować do 2 maja. I europejska kampania nie będzie długa. Wybory już 9 czerwca.
Remis w naszych wyborach samorządowych, z małym wskazaniem na demokratów, pokazuje tylko, że ta gra trwa i, jak mówią komentatorzy sportowi, jej wynik jest otwarty. Kolejne starcie 9 czerwca.
PiS uzyskał najwięcej głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich, ale ze względu na brak koalicjantów rządzić będzie tylko w czterech–pięciu z nich.