Zwolennicy nowej władzy zaczęli rok w szampańskich nastrojach. Po sześciu miesiącach może nie są wstrząśnięci, ale jednak trochę zmieszani. Bilans pierwszego etapu rządów Donalda Tuska pozostaje niejednoznaczny. Czy to dopiero rozbieg, czy już pokaz rutyny?
Trzecia Droga na razie się nie rozpadnie, podobnie jak Lewica jakoś wytrwa w dotychczasowym szpagacie. Mali koalicjanci skupieni są jednak już tylko na walce o przetrwanie, co zapowiada kadencję pełną zawirowań i konfliktów.
PiS bardzo by chciał, żeby koalicja się rozpadła, i dzikie wymyśla swawole, aby do tego doszło. Wygląda na to, że prezes Kaczyński kombinuje podbicie PSL i kombinację manewrów z lat 2007 i 2020, by odzyskać utraconą władzę. A czas nagli.
Trzecia Droga i Lewica uzyskały słabe wyniki w wyborach europejskich. Teraz krytykują polaryzację polityczną, czyli dominację PO i PiS. Zamiast marudzić, muszą wykonać pracę. Nikt inny za nich tego nie zrobi.
Pełnomocnik ministra nauki z zarzutami; syn prezydenta USA winny; nowy dyrektor Teatru Dramatycznego; co dalej z Trzecią Drogą; nowe nazwiska w Sejmie.
Czy Platforma na stałe lub przynajmniej na dłużej wyprzedziła PiS, czy Trzecia Droga już nie wróci na drugie miejsce, co z Lewicą, czy wreszcie się odbije, czy zmierza w tej postaci do końca – na te odpowiedzi trzeba jeszcze zaczekać.
Główny problem z Trzecią Drogą jest taki, że nie jest to żadna trzecia droga, tylko zwykła partia prawicowa. Zalecanie się wyborcom pragmatyzmem i umiarkowaniem nie wytrzymuje krytyki. A są też bardziej przyziemne powody wyborczej porażki.
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego to przede wszystkim listy przegranych. Na listach PiS jest ich tylu, że cmentarzysko politycznych słoni będzie trzeba przenieść do Polski.
PKW podsumowała wybory do europarlamentu. W Polsce wygrała je Koalicja Obywatelska, Jarosław Kaczyński nie może więc ogłosić kolejnego zwycięstwa z rzędu. Na podium jest też Konfederacja, duży spadek poparcia zaliczyła Trzecia Droga.
Tusk może odetchnąć z ulgą, natomiast jego koalicjanci raczej nie. Kandydaci PiS zapłacili za błędy agresywnej i aroganckiej kampanii Kaczyńskiego. Tym razem nie sprawdziła się jego mantra, że wybory wygrywa się na negatywnych emocjach.