Przypuszczam, że to, co obecnie dzieje się w polskim TK, jest kuriozum w skali światowej. Paraliż jest zdumiewający, zważywszy na rangę tej instytucji i kontekst związany z KPO.
Tak oto kończy się Trybunał niegdyś Konstytucyjny: nie hukiem, a chichotem.
Niewątpliwie zmienił się nam ustrój, choć z perspektywy gotowanej żaby trudno było nam to dostrzec. Politolodzy głowią się nad tym, jak go nazwać – demokracja nieliberalna, demokratura, dyktatura hybrydowa (to akurat moje), autokracja, autorytaryzm…
Dzisiejszą rozprawę można potraktować jako próbę generalną przed sprawą, od której zależy odblokowanie pieniędzy na KPO. I próba wypadła tak sobie. Z sali narad było słychać krzyki świadczące o tym, że Julia Przyłębska usiłuje zdyscyplinować buntowników. Nie udało się, i wszyscy mieli okazję to zobaczyć.
Mariusz Muszyński zasugerował, że może ujawnić prywatny kalendarz politycznych i personalnych gier wokół tego ciała, więc także, co ważniejsze, polskiego prawa. To kolejny dowód, że w państwie PiS nikt już niczego i nikogo nie traktuje poważnie. Tym bardziej że tego samego dnia pojawił się projekt zakładający zmniejszenie pełnego składu Trybunału Konstytucyjnego.
Trwa wojna pozycyjna rządu z Brukselą i z polskimi sędziami. I wojna sędziów z neosędziami. Wszyscy przegrywają. A „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Ani praworządności, bo państwo stało się nieprzewidywalne.
Nikodem Dyzma z jego pomysłem magazynowania zboża i płaceniem za to specjalnymi obligacjami skarbowymi był roztropniejszy niż Morawiecki i jego ministrowie, bo dał sobie radę bez generowania konfliktów międzynarodowych i wewnętrznych.
Chociaż Zbigniew Ziobro odniósł niejakie sukcesy, to jednak gros sędziów traktuje swoją pracę zgodnie z tradycyjnymi zasadami. Czyli klops, sądy nie folgują władzy PiS. Nie o takie chodzi p. Kaczyńskiemu i jego akolitom.
Julia Przyłębska pisze do buntowników i zapowiada możliwe konsekwencje za zbojkotowanie po raz kolejny zwołanej narady.
Z naszych informacji wynika, że ostatni wywiad prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dla PAP zadziałał w sposób odwrotny do zamierzonego. Już po nim miały odbyć się tzw. pełnoskładowe narady w TK i wszystkie zostały odwołane. Prezes zachował się jak słoń w składzie porcelany.