Odrzucenie prymatu prawa unijnego nad krajowym to już prawie polexit, przynajmniej w sferze prawnej. Zagraniczne media nie pozostawiają wątpliwości – Polska jest na kursie opuszczenia wspólnoty.
Bruksela będzie próbowała stopniowo rozbrajać minę, którą podłożył Trybunał Przyłębskiej. Dla Unii teraz jest najważniejsze, czy i w jaki sposób to orzeczenie przełoży się na nowe ustawy dotyczące sądownictwa.
Unijne organy dokonują zamachu na suwerenność Polski – orzekł Trybunał Przyłębskiej. Wyrok brzmi jak komunikat z frontu właśnie rozpoczętej wojny: wojska nieprzyjaciela wkroczyły na terytorium naszej ojczyzny.
Europejska wspólnota „osiąga nowy etap, w którym organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji” – orzekł Trybunał Julii Przyłębskiej, rozpatrując wniosek premiera Morawieckiego. Dlatego unijne przepisy uznał za niezgodne z polską ustawą zasadniczą.
Nie zapadł wyrok Trybunału Przyłębskiej w sprawie wyższości polskiego prawa nad unijnym. Sędziowie odpytywali przedstawicieli Rzecznika Praw Obywatelskich, usiłując wykazać, że sędziowie TSUE są powoływani w sposób „polityczny” i nie mają gwarancji niezawisłości.
Trybunał Julii Przyłębskiej odłożył podjęcie decyzji w sprawie wyższości polskiej konstytucji nad prawem unijnym do 30 września. Czy to zapowiedź jakiegoś porozumienia z Brukselą, czy raczej dokręcenia śruby? Rozmowa z Tomaszem Bieleckim.
Morawiecki nie może wycofać z Trybunału Przyłębskiej swojego wniosku skierowanego przeciwko orzeczeniom TSUE, bo wtedy oskarżą go o „uleganie dyktatowi Unii”. Jeśli Trybunał orzeknie zgodnie z tym wnioskiem, zagrożone będą wypłaty wielkich pieniędzy. Jeśli przeciwko, byłby to „policzek” dla szefa rządu. Pozostaje przeciągać sprawę pod byle pretekstem.
Politycy PiS zwyczajnie kręcą, powołując się na to, że prawie każde państwo ma jakiś konflikt z TSUE. Tam nie chodzi, jak u nas, o prawa podstawowe, np. o niezawisłość sądów i wolność mediów, tylko o sprawy handlowe i budżetowe.
Kluczowa dla roli Polski w UE rozprawa przed Trybunałem Julii Przyłębskiej została odroczona. Wygląda na to, że Trybunał wykorzystał pretekst, by nie wydać wyroku w sprawie, która zadrażnia relacje z Unią, gdy w Polsce przebywa wiceszefowa Komisji Europejskiej. Czy w tej grze może być jakieś drugie dno?
Bardzo chciałbym być świadkiem dyskusji mgr Przyłębskiej i dr Kaczyńskiego o byciu bytu dokonującym się w nicościowaniu nicości, np. na przykładzie reasumpcji głosowania z powodu pomyłki p. Kukiza.