Stawka legalizmu jest wysoka. Na jego ołtarzu złożono ofiarę z Izy, Agnieszki, Dominiki. Niestety mogą nie być jedynymi. Zosie, Krysie, Basie, Marysie... Narzeczone, żony, córki, siostry, przyjaciółki… Tumanione i ubezwłasnowolniane często perfidnym przekazem: Bóg tak chciał, Bóg dał, Bóg wziął!
Zachowajmy umiar, bo mam wrażenie, że podążamy w szaleńczym kierunku z przedwczesnymi ocenami na temat tego, kto tym razem zawinił – mówi dr Maciej Socha ze Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku. Żaden raport medyczny nie przywróci jednak zaufania między pacjentkami a ginekologami.
Trybunał Julii Przyłębskiej po raz drugi nie wydał wyroku w sprawie niekonstytucyjności orzeczeń Trybunału Praw Człowieka. Podczas rozprawy wielokrotnie padła sugestia, że Polska mogłaby wypowiedzieć Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Prokurator Ziobro skazany jest ze swoim wnioskiem do Trybunału Przyłębskiej na sukces (o ile prezes PiS Jarosław Kaczyński da znak, by ten wniosek rozpatrzyć). I co dalej? W jaki sposób Polska zamierzałaby na Unii taki wyrok wyegzekwować?
Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwnaruszeniowe wobec Polski z powodu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Chodzi o wyroki uderzające w prymat prawa UE. Ale też o wadliwy skład TK.
Władza postanowiła na razie ustawy o dostępie do informacji nie ruszać, bo z „wizerunkowego” punktu widzenia nieładnie wygląda, kiedy odbiera się ludziom jakieś prawo. Nawet „Wiadomości” TVP miałyby kłopot, jak ludziom to przedstawić.
15 grudnia Trybunał Konstytucyjny zdecyduje o losie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Jeśli zgodzi się ze skargą I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, wybije ustawie zęby, a obywatelom odbierze gwarantowane przez art. 61 Konstytucji RP prawo do wiedzy o działaniach władzy.
W środę 15 grudnia nastąpi drugie podejście Trybunału Przyłębskiej do wybicia zębów ustawie o dostępie do informacji publicznej. W listopadzie sprawa spadła z wokandy, jak głosi plotka – z powodu braku jednomyślności wśród sędziów. A „prezes Julia” niejednomyślności nie lubi.
Jeśli doszłoby do różnicy zdań albo interesów (interesy PiS i Solidarnej Polski bywają sprzeczne), to mało prawdopodobne, by Bogdan Święczkowski tak po prostu Julii Przyłębskiej się podporządkował. Tak czy owak trwający w TK wakat narusza konstytucję, za co nikt nie odpowiada.
Tzw. Trybunał Konstytucyjny jasno udokumentował podział na lepszy i gorszy sort obywatelski z równoczesnym wskazaniem, że prawo ma służyć temu pierwszemu.