W najbliższy weekend rusza okrągła, 30. edycja Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, przeglądu teatralnych hitów ostatnich miesięcy, organizowanego niestrudzenie od trzech dekad przez Teatr Powszechny w Łodzi.
Irlandzki pisarz Colm Tóibín już wcześniej wziął na warsztat życie pisarza – w „Mistrzu” pisał o Henrym Jamesie. „Czarodziej” to opowieść o Tomaszu Mannie i jego rodzinie, w której fikcja uzupełnia biograficzne fakty, powieść znakomita, wielopoziomowa.
Los Thomasa Manna czasem porównuje się z losem Marleny Dietrich – oboje w czasie wojny zaangażowali się przeciwko Trzeciej Rzeszy, krytykowano ich jednak za to, że wybrali emigrację.
Ani Goethe, ani Tomasz Mann nie mieli tylu czytelników co zmarły sto lat temu Karol May. Do dziś sprzedano ponad 200 mln egzemplarzy jego powieści, z tego połowę w Niemczech.
Co zalecał swoim czytelnikom Tomasz Mann?
Na fali nowych niemieckich zachwytów nad „wielkomieszczańskim etosem”
Die Schule mit dem Nobelpreis? – konsystorz Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce Michał Hucał rozkłada ręce. – Nic o niej nie wiemy. Po 1945 r. w historii luterańskich parafii na ziemiach polskich powstała czarna dziura. O szkole i kaplicy ewangelickiej w Obórkach, zbudowanej na początku lat trzydziestych za pieniądze Tomasza Manna z jego Nagrody Nobla, nigdy nie słyszeli.