Różnica między tym, co nakręcono naprawdę, a co wygenerowano w komputerze, znika. Ograniczenia pozostają w głowach ludzi – mówi Tomek Bagiński, producent wykonawczy seriali „Wiedźmin” i „Kierunek: Noc” Netflixa.
55 tys. ludzi protestowało przeciwko uczynieniu z Ciri Azjatki lub Afroamerykanki, a o tym, że w uniwersum Sapkowskiego mogą istnieć czarnoskóre driady i elfy, musiał zapewnić fanów sam autor. Na małym ekranie jego bohater wojuje z typowo polskimi potworami: kikimorą, strzygą i uprzedzeniami.
Władze serwisu Netflix, Tomasz Bagiński i Andrzej Sapkowski połączą siły, by wspólnie przenieść na mały ekran przygody Geralta z Rivii.
Multimedialny cykl „Legendy Polskie” na nowo ożywia Twardowskiego, smoka wawelskiego i Babę Jagę. Rośnie rodzime uniwersum na miarę światów Marvela i DC?
To, co dekadę temu mogło się wydawać ambicjami z kosmosu, Tomasz Bagiński przekuł w solidne plany. Rozwija trzy projekty w Hollywood, a w Polsce dostał zielone światło dla „Wiedźmina”.
Pięciominutowe „Ambition” powstało na zamówienie Europejskiej Agencji Kosmicznej dla uczczenia historycznego lądowania sondy Rosetta na powierzchni komety.
Pytanie w sam raz na teraz.
Tydzień temu życie Tomasza Bagińskiego stanęło na głowie. Dziesiątki wywiadów, sesje zdjęciowe i inne objawy masowego zainteresowania to efekt nominacji do Oscara „Katedry” – filmu animowanego autorstwa 27-letniego twórcy.