Korzystania z aplikacji zakazały swoim urzędnikom już Komisja i Parlament Europejski, a także rządy USA i Kanady. Atmosfera wokół TikToka się zagęszcza.
PiS ma swoje hojnie dotowane media, więc reszcie klasy politycznej pozostają media społecznościowe. Inaczej: social media, czyli seszele. Na TikToku, najpopularniejszej aplikacji świata, właśnie toczy się batalia o rząd młodych dusz.
Zmagania z automatyczną cenzurą mediów społecznościowych wydobywają na wierzch niestosowność wielu poglądów akceptowanych w polskim głównym nurcie.
Nie tracimy koncentracji, ktoś nam ją kradnie – czytamy w nowej książce o świecie internetu. I nie byle kto – najtęższe umysły Doliny Krzemowej. A skoro kradną, to nasze skupienie musi mieć rosnącą wartość.
Poglądy, jak na tak młodych ludzi, mają niszowe. Mówią językiem politycznych wyjadaczy z partii Kaczyńskiego i TVP. Ale PiS nie pokłada wielkich nadziei w ich akcji.
Szukający nowych pomysłów na siebie i swoją firmę Mark Zuckerberg wpadł w pułapkę demograficzną – w ogóle nie rozumie młodzieży. W Horizon Worlds dobrze poczują się najwyżej dziadki z pokolenia X i Y.
Rosyjska inwazja na Ukrainę stała się dla Facebooka szansą na poprawę fatalnego wizerunku. Ceną jest zablokowanie serwisu przez reżim Putina, ale to wcale nie jest największe zmartwienie imperium kierowanego przez Marka Zuckerberga.
Facebook poluje na trolle, w rewanżu Kreml odciął nawet Instagram. Z kolei na TikToku wojnę zobaczą tylko niektórzy, bo chińska aplikacja to czołowy symetrysta internetu.
Najpierw przenieśli się tu odbiorcy, widząc w tym miejsce dla żywej muzyki. Za nimi ruszyli twórcy – ostatnio Abba. I wydawcy, wyczuwając nową fabrykę hitów. Miejsce MTV zajął TikTok.
Przetaczająca się przez portale panika związana ze śmiercią pochodzącej z Palermo dziewczynki uniemożliwia poważną dyskusję o zagrożeniach, jakie czekają na dzieci w internecie.