Nie ma wakacji w lipcu: jest wojna. Terroryści mają w niej psychologiczną przewagę. Uderzają, kiedy chcą i gdzie chcą: znów Londyn, Egipt. To nie pojedyncze zamachy samobójcze, to już seria, po cztery niemal jednoczesne eksplozje. Nowa wojna światowa?
W dziesiątą rocznicę zamachu w Oklahoma City FBI ujawniło, że prowadzi 340 śledztw w sprawie grup terrorystycznych działających na domowym froncie. To poważny problem Ameryki, nie spotykany w tej skali nigdzie indziej na świecie. Według oceny dziennika „USA Today” w kraju działa 751 takich grup. W dyskusji po londyńskich zamachach powrócił temat wewnętrznego zagrożenia i jego skali.
Po raz pierwszy we współczesnej Europie terrorystami samobójcami są nie obcy przybysze, lecz ludzie stąd, tutejsi. Pochodzą z rzeszy 20 mln (!) muzułmanów zamieszkujących Europę. Są swoi czy obcy?
Co decyduje, że jedne społeczeństwa lepiej sobie radzą z zagrożeniami, a inne pogrążają się w chaosie. Naukowcy przez cztery lata badali zachowania Amerykanów po atakach 11 września i doszli do szokujących wniosków. Doświadczenie Londynu zdaje się te prawdy potwierdzać.
Terroryści, z pewnością fanatyczni wyznawcy ibn Ladena, zaatakowali Londyn, zabijając kilkudziesięciu mieszkańców, raniąc kilkuset i paraliżując miasto. Ale komunikacja londyńska ruszyła już następnego dnia, a gospodarka i słynne City nie odnotowały tąpnięcia. Przy takich dramatycznych wydarzeniach – jak zawsze w godzinie próby dla przywódcy i społeczności – znacznie lepiej widzimy kraj i ludzi. Czy nie na nich liczy dziś Europa?
Z tragedii w Londynie płyną ważne wnioski dla Warszawy
W czwartek rano Wojtek z Mrągowa prowadził wyładowaną papierem ciężarówkę przez londyńskie City. Słuchał polskiego rocka z kasety i podśpiewywał refreny. Na Liverpool Street zobaczył pierwszych zakrwawionych ludzi.
To, co stało się w Londynie, wygląda na dzieło Al-Kaidy i to tych komórek, których wcale nie trzeba było do Londynu wysyłać, gdyż one tam są. Według danych policji Al-Kaida ma w Londynie od 10 do 15 tys. zwolenników.
Seria zamachów 11 marca, w których terroryści z Al-Kaidy zabili 191 osób, otworzyła socjalistom drogę do władzy. Zamachy ETA, które miały miejsce ledwie kilka dni temu, będą dla młodego premiera Rodrigueza Zapatero wielkim sprawdzianem. Hiszpanie znowu są w szoku, a Zapatero nie ma talentu uspokajania nastrojów.