Dziś, kiedy już wiadomo, co się stało z ibn Ladenem, słychać z wielu ust, że powinno było stać się inaczej.
Powód wojny w Afganistanie ustał tydzień temu. Osama ibn Laden został zabity przez Amerykanów w Pakistanie na Terytorium Wolnych Plemion Pusztuńskich.
Najbardziej poszukiwany terrorysta świata, szef Al Kaidy Osama bin Laden zabity. Zginął wraz z synem w Pakistanie, w akcji amerykańskich sił specjalnych. W USA zapanowała euforia.
Białorusini są w szoku: wybuch w metrze to dla nich kompletne zaskoczenie.
Silna eksplozja wstrząsnęła w poniedziałek 11 kwietnia po południu stacją metra Oktiabrskaja w centrum Mińska. 12 osób zginęło, około 150 zostało rannych. Zamach terrorystyczny jest jedną z przyjmowanych przez władzę wersji wydarzeń.
XXI w. rozpoczął się 11 września 2001 r. Samoloty pasażerskie wbijające się w nowojorskie wieże World Trade Center obok zniszczeń niosły ze sobą komunikat: możliwe jest to, co niemożliwe.
Znamy miejsce tylko ze słyszenia, choć to największe lotnisko moskiewskie. Chyba też – rosyjskie. Przyjmuje ponad 20 milionów pasażerów z całego świata rocznie. Zginęło tam właśnie (poniedziałek godz. 16.40) około – według różnych źródeł – od 30 do 70 pasażerów. Agencja Interfax mówi też o 130 rannych, w tym dwudziestu – ciężko.
Skanery i obmacywanie na lotniskach amerykańskich budzą sprzeciw. Mniejszości.
Kto słyszał wybuchy w centrum Sztokholmu, mógł sądzić, że to przedświąteczne race sztucznych ogni. Ale bezpośredni świadkowie zdarzeń na ruchliwej ulicy handlowej widzieli krew, śmierć i rany, co w mieście ogarniętym od półwiecza obsesją przyjaznego ludziom bezpieczeństwa (jest na no nawet szwedzkie słowo trygghet) musi budzić szok wielokrotnie większy niż na przykład w Nowym Jorku czy w Moskwie, gdzie ludzie giną setkami.
Może to poważne, może nie, ale reagować trzeba.