Jeśli wierzyć mediom, fani Klossa już dawno powinni otrzymać kolejną porcję przygód polskiego Bonda. Niestety, z trzech istniejących na rynku scenariuszy żaden nie ma szans na szybkie skierowanie do produkcji. Stare przysłowie mówi, że jeśli można coś popsuć, na pewno zostanie popsute. Zamieszanie wokół „Stawki” tego właśnie dowodzi.
Talk-show powinien wywoływać u telewidzów żywe reakcje. Powinien ich wzruszać lub bawić. Prawda jest jednak taka, że przy polskich talk-shows łatwiej się popłakać niż pośmiać. Płacz jest bowiem ostatnio przebojem konwersacyjno-szołowego sezonu telewizyjnego.
W Salt Lake City będzie reprezentowało Polskę 30 zawodników (5 kobiet i 25 mężczyzn). Wysyłamy zatem skromniejszą ekipę niż 4 lata temu do Nagano, gdzie wystąpiło 41 sportowców, bez większych sukcesów zresztą. Polacy wystartują w 6 dyscyplinach.
Z kilkudziesięciu kanałów, oferowanych przez sieci kablowe, widzowie wielu nie znają nawet z nazwy. Innych zaś nigdy nie poznają, bo arbitralną decyzję podjął za nich wcześniej ich operator.
Rok temu program „Agent” zmienił polską telewizję. Był pierwszym reality show nad Wisłą. Zyskał potężną rzeszę fanów. W ślad za nim ruszył „Big Brother”, potem „Dwa światy”, „Ekspedycja”, „Amazonki”, „Gladiatorzy”, „Big Brother 2”. Teraz „Agent” powraca. Prowadzącym program jest i tym razem nasz redakcyjny kolega. Twierdzi, że „Agent” bardzo się zmienił. Oto jego relacja z realizacji widowiska w Hiszpanii.
Jak dotąd w Polsce nie było przypadku spektakularnego oszustwa, dokonanego przez uczestnika teleturnieju. Zdarzało się najwyżej, że zawodnicy kwestionowali przygotowane odpowiedzi lub narzekali na opóźnienia w dostarczeniu im obiecanej nagrody.
Oryginalny polski kanał filmowy ALE KINO! w ciągu ponad dwóch lat istnienia otrzymał aż dwa satelitarne Oscary, czyli nagrody Hot Bird TV. To ewenement w historii tego konkursu. ALE KINO!, kanał filmowy