Mamy dwa nowe reality-shows. Jeden z udziałem Michała Wiśniewskiego, drugi – z posiedzeń sejmowej komisji śledczej. Wiśniewski gromadzi większą widownię, ale to komisja-show lepiej spełnia wymogi gatunku.
Al Dżazira znaczy po arabsku półwysep. W przypadku katarskiej satelitarnej telewizji można też mówić o przyczółku. Enklawie wolnego słowa w świecie arabskim. Jak każda wolność, również ta przysparza pewnych kłopotów.
Kiedy dziesięć lat temu francuski Canal+ postanowił wejść do Polski, wydawało się, że sukces jest na wyciągnięcie ręki. Tymczasem pierwszej polskiej telewizji kodowanej idzie jak po grudzie. Jakby tego było mało, teraz doszła afera Rywina.
Kto chce kupić telewizję? Kto chce ją sprzedać? Kto ma nią kierować? Kto ma się w niej pokazywać? – te pytania pojawiały się w ostatnich dniach bardzo często w związku z aferą Rywina. Politycy walczą o publiczną telewizję, ona walczy o reklamodawców i odbiorców, a ogólnie o większe pieniądze. W środkach nikt nie przebiera. Przyjrzyjmy się tym bojom.
Traktowane są jako furtka do kariery i sławy. Każdy może spróbować swoich sił, przepustką jest SMS, 9 zł + VAT. Tysiące ludzi korzystają z szansy, miliony to oglądają. Widzowie też esemesują i – jak starożytni kciukiem – wskazują, kto ocaleje, a kto zginie.
Słoneczny wyż rozczarowuje Polaków w równym stopniu co i deszczowy niż. Rolą prezentera pogody jest więc znaleźć taki sposób przedstawienia prognozy, aby jeszcze bardziej nie zirytować rodaków. Jeden układa wierszyki, inny stawia na suche informacje, a jeszcze inny odwołuje się do życiowych doświadczeń.
Serial „Na dobre i na złe” ogląda już 11 mln Polaków. Więcej niż papieża i Małysza. Problemami – służbowymi i prywatnymi – lekarzy szpitala w Leśnej Górze ekscytują się wszystkie grupy społeczne i wiekowe: od gimnazjalistek po ich babcie, od więźniów i bezrobotnych po profesorów. Właściwie dlaczego?
Gdy na niebie zabłyśnie wigilijna gwiazda, serialowe rodziny zasiądą do świątecznych stołów podobnie jak widzowie przed telewizorami. Rzeczywistość i fikcja przenikają się w serialach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Telenowele mają tak wielki wpływ na świadomość i postawy widzów, że niekiedy bywa on niepokojący.
W czasach powszechnej szarzyzny i biedy programy telewizyjne przystrajano na wzór bombonierki: kolorowo, bogato i różnorodnie. Dziś, gdy wokół jest barwniej i ciekawiej, ze szklanego okienka straszą dekoracje banalne jak warszawskie wieżowce. Scenografów zastąpili ustawiacze mebli.
Telewizja miała zbawić europejską piłkę nożną. Zamiast tego prowadzi dziesiątki klubów na skraj bankructwa, a kibicom szykuje ekranową papkę.