O telewizji Trwam ojca Rydzyka można powiedzieć, że jakoś trwa. Po sukcesie Radia Maryja wydawało się, że ma zagwarantowane powodzenie. Tymczasem ciągle ogląda ją niewielu.
Na rynku telewizyjnym rozgorzała zażarta walka na programy informacyjne. Półtorej godziny, między 18.30 a 20, wypełniają teraz dzienniki Polsatu, TVN i telewizji publicznej. Czy to bitwa na treści i newsy oraz dziennikarską niezależność, czy tylko na kolorowe obrazki i nowe – częściowo – twarze?
Mamy prawdziwy wysyp polskich seriali kryminalnych. Ich główni bohaterowie też są bardzo swojscy. Niestety.
Pozbawić abonamentu, wpływów z reklam, sprywatyzować, rozbić, a może po prostu zaorać i budować od nowa – na brak pomysłów, co zrobić z telewizją publiczną, nie możemy ostatnio narzekać.
Znienawidzona przez rządzących i uwielbiana przez arabską ulicę za gorzkie słowa prawdy telewizja al-Dżazira stała się czwartą władzą świata arabskiego. Korespondenci stacji byli oskarżani o współpracę z Al-Kaidą i aresztowani, sprzęt konfiskowany, co tylko przydało sławy.
Wielki Brat wywołał rewolucję na telewizyjnym rynku. Nowa generacja programów typu reality show nie odbywa się już w zamkniętym baraku. Uczestnicy ruszyli w świat, niejednokrotnie egzotyczny.
Nadmierne upolitycznienie i komercjalizacja pogrążyły TVP SA w głębokim kryzysie wiarygodności. Punktem zwrotnym stały się zmiany we władzach firmy. Towarzyszy im nieśmiała debata nad pożądanym kształtem telewizji publicznej. Jej przestrzeń wyznaczają w istocie dwie generalne koncepcje, nazywane tradycyjną (misja edukacyjna) i nowoczesną (uczestnictwo społeczne, rozrywka). Jednej służy paleotelewizja, drugiej neotelewizja.
Przez najbliższe dwa lata widzowie TVP oglądać będą, poza meczami reprezentacji Polski, rozgrywki tylko jednego polskiego klubu piłkarskiego – Lecha Poznań. Walkę o prawa do innych transmisji publiczna telewizja przegrała z prywatną TVN. Wszystko dlatego, że zadarła z monopolistą na rynku – firmą SportFive.
„Klan” doczekał się ponad 850 odcinków, „Złotopolscy” – 600, zaś „Plebania” zbliża się do 450. To seriale, po chwilowej modzie na reality shows, stają się głównym orężem każdej stacji w walce o przywiązanie telewidza. Rodacy nie lubią eksperymentów: chcą opowieści o takich jak oni sami, może tylko odrobinę lepszych i bogatszych. Chcą obejrzeć codziennie nowy kawałek życia, jakie dobrze znają i rozumieją.
Zmienia się pora roku, a wraz z nią telewizyjny repertuar. Stacje prześcigają się w pomysłach na zdobycie widza. Najostrzejsza rywalizacja trwa między antenami prywatnymi a TVP, która obiecuje zaskoczyć wszystkich nowym podejściem do tzw. ramówki.