Wyobraźmy sobie reality, w którym biorą udział Edyta Górniak i Jerzy Połomski. Albo naszpikowane kamerami miejsce, w którym Michał Żebrowski prezentuje się w samych slipkach, a Andrzej Gołota poddaje się zabiegowi pedicure. Niemożliwe? U nas chyba jeszcze nie. We Włoszech jak najbardziej.
Telewizja „Discovery” – w Polsce i na świecie – pokaże film o powstaniu warszawskim. Przypadkowo nazwa telewizji jest dla sprawy znamienna. Powstanie – dla telewizyjnego widza zachodniego – jest ciągle tragedią rzeczywiście do odkrycia. Dla Polaków natomiast to wielkie pytanie: Czy możemy, czy powinniśmy naruszać patriotyczną legendę wątpliwościami w wojskowy sens powstania?
Nadchodzi telewizyjna rewolucja, jakiej nie było od pojawienia się przed ponad półwieczem samej telewizji. Jeszcze w tym roku rozpocznie się proces przechodzenia na cyfrową transmisję sygnału telewizyjnego.
Kto dziś rządzi telewizją publiczną? W roku podwójnych wyborów to dla polityków kluczowe pytanie. Codzienna przychylność telewizji jest dla nich więcej warta niż najdroższa kampania wyborcza. A zatem kto nią rządzi? Generalnie: prawica? Prezes Dworak czy wiceprezes Gaweł? Niezniszczalne związki zawodowe? Widzowie – za pomocą pilotów? A może wszyscy razem, czyli nikt?
Upodobanie Polaków do telewizyjnych programów kulturalnych przypomina ich stosunek do szpinaku: doceniają bogactwo witamin, ale unikają go w menu. Czy kanał Kultura, który wystartuje 24 kwietnia, zdoła uczynić z nich łakomy kąsek?
Terri nie chciałaby żyć w ten sposób – mówi jej mąż Michael Schiavo. Tego ona sama nam nie powie. Ważne jest też pytanie, czy Terri chciałaby umierać tak, jak właśnie umiera – na oczach milionów ludzi oglądających amerykańskie telewizje. W zasadzie nie miałaby jednak wyboru: Ameryka kocha dramaty na żywo.
Jest postrachem każdej ekipy telewizyjnej. Reporterzy, operatorzy, dźwiękowcy wciąż próbują go przechytrzyć. Podejmują różne środki ostrożności, dmuchają na zimne i nagle – w środku relacji – Gabriele Paolini wyrasta jak spod ziemi. We włoskiej telewizji od lat trwa irreality show.
Telewizyjną rozrywkę opanowują jajcarze, zadymiarze i kuglarze. Ludzie tak bardzo chcą się śmiać, że śmieją się z byle czego. Więc też dostają byle co.
W Lesku ludzie wiedzą swoje: ktoś próbuje tu zrobić duże pieniądze, a ich wystawić do wiatru.