Rozmowa z Wojciechem Kępczyńskim, reżyserem, dyrektorem teatru Roma w Warszawie, o tym jak „Piotruś Pan” kłóci się z kodeksem pracy
Największy na Śląsku teatr w Gliwicach ma zostać odbudowany i jednocześnie pozostać ruiną. Ostatni raz zagrano na jego scenie w 1944 r., potem spłonął. W połowie lat dziewięćdziesiątych do ruin weszli aktorzy i zachwycili się magią wypalonych murów. W pięćdziesiąt trzy lata po pożarze architekci pokłócili się z artystami o odbudowę. Zdaniem artystów w ruinach zamieszkał duch teatru, któremu nie wolno przeszkadzać, bo nie ma żadnej pewności, czy pozostanie, gdy ruiny zmienią się z powrotem w teatr. Historycy zwrócili uwagę, że w ruinach mieszka – obok ducha teatru – jeszcze jeden duch. Duch XX-wiecznej historii miasta i stosunków polsko-niemieckich na Śląsku.
Wbrew potocznym wyobrażeniom i legendzie „Król Lear” był w dziejach teatru polskiego jedną z rzadziej wystawianych tragedii Szekspira. Grano ją od wielkiego dzwonu. A dziś, proszę, po naszych scenach chodzą już cztery Leary; następne inscenizacje w drodze. Jakie nastroje wywołały tak żywe zainteresowanie tą dziwną, nie do końca jasną, opowieścią o władcy, co skrzywdził dobrą córkę, a obdarował złe; te zaś w nagrodę strąciły go na samo dno losu?
Ten spektakl opowiada o tym, że stosunki dzieci i rodziców są splotem miłości i rywalizacji, że świat gruboskórnieje, a subtelność prowadzi wprost do klęski. Szczęściem mówi to wszystko bez zrzędliwości – raczej z gorzkim uśmiechem. Mówi też, że przynoszone przez czas nowe recepty na życie, sztukę, stosunki z bliźnimi nie stanowią wartości poprzez samą swą nowość. Częściej znamionują regres niż postęp. Niemodne poglądy? Pewnie tak. Może jednak warte rozważenia, zanim miłościwie panujący kult młodości nie wykluczy ich na amen?
[tylko dla znawców]
ONA wiesz boję się trochę
boję się że mogę to stracić
ONA co
ON no właśnie to nic
boję się o to
że mogę stracić to
coś niecoś
OBOJE naszą małą stabilizację
Tadeusz Różewicz, „Nasza mała stabilizacja”
Rozmowa z Jerzym Nowakiem, aktorem od 53 lat
Teatr Wielki w Warszawie zatrudnieniem (około 1300 osób) konkurować może z dużą fabryką, rozplotkowaniem – z prowincjonalnym maglem, zaś skalą chorych ambicji, zawiści, frustracji – chyba tylko z kozetką dra Freuda. Dyrektor teatru ma niemal nieograniczoną władzę, ale dziesiątki par oczu śledzą uważnie każdy jego krok z nadzieją, iż się potknie.
Przed laty Krystian Lupa przyniósł studentom krakowskiej szkoły teatralnej skrajnie adramatyczną książkę. Róbcie te sceny, powiedział, które za nic nie dadzą się przenieść do teatru. Ze zderzenia z niemożliwym powstały wtedy „Szkice z »Człowieka bez właściwości«”. Lupa ceni ryzyko, prowokuje je. Jak taternik nie powtarza raz wytyczonych dróg na szczyty; zawsze szuka nowych przejść. Często otwierają się z nich olśniewające widoki, czasami ściana stawia opór. Bywa wszakże i tak, że karkołomna wspinaczka kończy się sukcesem, rodzą się jednak wątpliwości: czy przebyta ścieżka warta była wysiłku?