Ponad 18 tys. zakażonych i ponad 900 zgonów – to stan na piątek 15 maja w Polsce. Dziś Koalicja Obywatelska wybrała nowego kandydata na prezydenta. WHO ostrzegła zaś, że wirus ponownie uderzy zimą.
Tak wyśrubowanych żądań w żadnym kraju budżet by nie udźwignął, z czego Strajk przedsiębiorców musi sobie zdawać sprawę. Tu jednak nie chodzi o realność żądań, ale właśnie nierealność.
Po kolejnych tarczach antykryzysowych i zapewnieniach rządu, że ich celem jest ochrona miejsc pracy, minister Marlena Maląg wymyśliła coś, czego polskie prawo nie przewiduje – przerywany stosunek pracy.
Wbrew informacjom, które obiegły media w ostatnim tygodniu kwietnia, prawdopodobieństwo, że do Sejmu wpłyną przepisy ułatwiające zwolnienia na masową skalę, jest niewielkie.
Mogą wzrosnąć opłaty za VOD, jeśli operatorzy tacy jak Netflix, Ipla lub Player.pl przerzucą na klientów koszty nowego podatku. Projekt trzeciej wersji tarczy ma ratować firmy, ale też niektóre instytucje, np. PISF.
Większość zmian wejdzie w życie z dniem ogłoszenia ustawy, zapewne w tym tygodniu. Na ostatniej prostej przyjęto kilkadziesiąt poprawek zgłoszonych przez senatorów PiS, a opracowanych w większości w rządzie. Co w nich jest?
Rządowy plan zmniejszania restrykcji uratuje może nasze zdrowie psychiczne, ale dla polskiej gospodarki jest zabójczo powolny.
Zwolnienie ze składek wszystkich mikrofirm za okres od marca do maja 2020 r. to jedno z narzędzi wsparcia, które rząd obiecał w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Co poszło nie tak?
Być może od przyszłego tygodnia gospodarka będzie stopniowo odmrażana, a w centrach handlowych znów da się kupić ubrania i sprzęt elektroniczny. Ale powrót do normalności potrwa bardzo długo.
Prezydent składa hojne obietnice, bo jego kampania trwa. A premier się denerwuje, bo nie ma na nie pieniędzy. Gorąco na linii Morawiecki–Duda.