Pandemia koronawirusa w Polsce trwa już czwarty miesiąc. Tymczasem część rozwiązań z tzw. tarcz antykryzysowych zaplanowano tylko na trzy. Niedługo przekonamy się, jak bez wsparcia poradzi sobie gospodarka w warunkach, które dla wielu branż wciąż są dalekie od normalnych.
Nie milkną głosy oburzenia po zaostrzeniu Kodeksu karnego, wprowadzonym skrycie – mimo protestów stowarzyszeń prawniczych – w ustawie antycovidowej nazywanej Tarczą 4.0.
Grzebanie w prawie karnym jest niedopuszczalne. Również pod pretekstem walki z epidemią, wsparcia dla przedsiębiorców i gospodarki, a więc pod osłoną tarcz.
W ostatnim tygodniu kampanii kandydaci znów ruszyli w teren. Resort spraw wewnętrznych rozpisał konkurs: profrekwencyjny i kontrowersyjny.
Wydawanie środków przeznaczonych na ratowanie gospodarki na kampanię wkurza i dzieli Polaków. Rząd chce zwiększyć szanse Dudy, ale też przykryć własne błędy i zaniedbania.
Tarcza antykryzysowa 4.0 wprowadzi dopłaty do oprocentowania kredytów dla firm. Łącznie BGK przeznaczy na pomoc prawie 570 mln zł.
Od soboty 30 maja Polacy nie będą musieli zasłaniać nosa i ust w miejscach publicznych, a w planach kolejne rozluźnienia. W Europie otwierają się granice – ale nie dla wszystkich.
Nowe przepisy uzupełniają wcześniejsze tarcze w zakresie ochrony miejsc pracy. To zmiany potrzebne, ale nie rewolucyjne. Wątpliwości budzi termin ich wprowadzenia: czwarta tarcza pojawi się, gdy większość ograniczeń epidemicznych będzie już zniesiona.
Według GUS w kwietniu sektor przedsiębiorstw zatrudniał o 152,9 tys. osób mniej niż w marcu. To jednak wcale nie znaczy, że tyle osób straciło w poprzednim miesiącu pracę.
Sejm odrzucił większość poprawek Senatu do tarczy 3.0. Przyjęto te mniej znaczące, natomiast odrzucone wskazują, że PiS nawet nie próbuje pomóc najsłabszym. Władza ich po prostu nie zauważa.