Mordercy polskiego inżyniera nic do niego nie mieli. Chcieli ustępstw od władz Pakistanu, których nie uznają. Rząd w Islamabadzie nie był zainteresowany. A Polska nie dość silna, by doprowadzić do uwolnienia swego obywatela.
To oni porwali polskiego inżyniera w Pakistanie. Wielu nie potrafi pisać, walczą prymitywną bronią. Mimo to właśnie na talibach może potknąć się potęga NATO.
Bez litowania się nad sobą, bez talentu.
CIA stawia sprawę jasno: Pakistan ma skuteczniej zająć się powiązaniami swojej agencji wywiadowczej z bojownikami z terenów plemiennych.
Operacja wojsk USA i NATO przeciwko talibom w Afganistanie nie jest najlepszym pomysłem – twierdzi Ludwik Stomma. Podobnie krytycznie ocenia zapowiadany w niej udział tysiąca polskich żołnierzy. I dodaje, że to, co się dzieje w krajach tak odległych jak Afganistan, „zgoła nie powinno nas obchodzić”.
To chwalebne bić się w piersi, ale dobrze też wiedzieć, w jakiej sprawie
Burza wokół tajnych więzień CIA dla terrorystów wybuchła teraz. Ale zwiastujące ją chmury zaczęły się gromadzić już cztery lata temu, wkrótce po 11 września 2001 r.
Niemal siłą ściągnięto z tronu Heratu Ismaela Khana, najsilniejszego z afgańskich warlordów. Odebranie mu władzy lokalnej i obdarzenie stanowiskiem ministerialnym w stolicy miało przysłużyć się budowaniu demokracji i pokoju w państwie.
Kubiki z więźniami stoją na placu, który otacza drut kolczasty. Więźniowie to talibowie z Afganistanu. Trafili do zapomnianej bazy USA Guantanamo na Kubie, gdzie będą „prześwietlani”.
Po fali amerykańskich bombardowań los talibów wydaje się przesądzony. Za to przyszłość Afganistanu pozostaje wielką niewiadomą, tak jak ostateczny wynik wojny wydanej terroryzmowi przez prezydenta Busha.