Po prawie dwóch dekadach „wojny z terrorem” rząd i talibowie siadają do negocjacji. Porozumienie będzie jednak trudne, a rozlew krwi w Afganistanie nie tylko trwa, ale się nasila.
Czy Trump zignorował informacje wywiadu o tym, że Rosja opłacała talibów, by zabijali żołnierzy USA w Afganistanie? Republikanie domagają się wyjaśnień, Joe Biden mówi o „zdradzie”.
Ostatnie krwawe zamachy znów skupiły uwagę na problemie ofiar cywilnych. W tej nieco zapomnianej wojnie Afgańczycy są pod ostrzałem dosłownie ze wszystkich stron.
To historyczne porozumienie daje grunt pod wycofanie obcych wojsk z Afganistanu i oznacza kres najdłuższej amerykańskiej wojny. Ale jeszcze nie pokój.
Choć amerykański prezydent Donald Trump ogłosił dziś w nocy, że zrywa negocjacje z talibami, porozumienie ws. Afganistanu jest ciągle na stole. Co to oznacza dla tego kraju i reszty świata? Przedstawiamy lepsze i gorsze scenariusze.
Talibowie wysyłają sygnał, że zdobywają miasta, a siły rządowe sygnalizują, że są zdolne je odzyskać. To wojna percepcji.
Rośnie bilans ofiar. Amerykanie ostrzegali o możliwości ataku.
Dawniej żołnierz tylko wykonywał rozkaz dowódcy, obowiązywała doktryna „ślepych bagnetów”. Dziś mówimy raczej o doktrynie „myślących bagnetów”.
Przez lata pakistańskie siły bezpieczeństwa uważały część ekstremistów za pożyteczne narzędzie w polityce zagranicznej wobec Afganistanu i Indii. Stworzyli potwora, który urwał się spod kontroli swojego stwórcy.
Ubrani w mundury policji i skautów weszli na wysokość 4300 m n.p.m. do bazy Diamir pod Nanga Parbat. To dziewiąty szczyt świata i jeden z czterech „ośmiotysięczników” w Pakistanie.