Rozmowa z autorem głośnej książki „Zmierzch Wschodu” Yashengiem Huangiem o tym, dlaczego azjatyckie demokracje lepiej niż Zachód radzą sobie z wyzwaniami XXI w.
Kolejne sensacje Tomasza Mraza; Iga Świątek już w ćwierćfinale French Open; Chiny znowu grożą Tajwanowi; poniedziałek też będzie ulewny i burzowy; konflikt MSZ i Andrzeja Dudy narasta.
Rozmowa z Justinem Yifu Lin, chińskim ekonomistą, o Ukrainie, Tajwanie i o granicach, których nie należy przekraczać w relacjach z mocarstwem.
Tajwańskie wybory przyciągają uwagę świata, bo wyspa odgrywa kluczową rolę w globalnej gospodarce.
Tajwańskie wybory określono kluczowym dla 2024 r. wydarzeniem geopolitycznym. Trzecia kadencja prezydenta z pielęgnującej tajwańską odrębność i tożsamość DPP może zirytować Chiny. Pesymiści uważają, że przyspieszy wręcz decyzję o blokadzie wojskowej wyspy lub nawet inwazji.
Już w sobotę jej mieszkańcy wybiorą prezydenta. Czy Tajwan jeszcze dalej odpłynie od kontynentalnych Chin?
Im bardziej w najbliższych latach Zachód będzie się starał zazielenić swoje gospodarki, tym głębiej uzależni się od komunistycznych Chin.
W 2024 r. czeka nas niezwykła kumulacja: wybory odbędą się w ponad 70 państwach, w których w sumie mieszka więcej niż połowa ludności planety, a przynajmniej 2 mld z nich ruszy do punktów wyborczych.
O co chodziło prezydentowi Francji, gdy mówił o „autonomii strategicznej” Europy wobec USA i przestrzegał przed zaangażowaniem w amerykańsko-chiński konflikt wokół Tajwanu?
Pekin wywiera presję maksymalną, ale ma swoje limity. Napięcie stara się dawkować zręcznie, myśląc o styczniowych wyborach prezydenckich. Chodzi o to, by Tajwańczyków straszyć, ale nie przerazić.