Co się stało w Zachęcie? Nie pierwszej młodości gwiazdor filmowy dostał amoku, ponieważ od kilku miesięcy o nim cicho? Sztandarowa postać polskiego romantyzmu sięgnęła do szabli w obronie narodowego honoru? Artysta wziął udział w chłodno zaplanowanym happeningu sprowokowanym przez twórcę wystawy „Naziści”, dla którego fotosy znanych aktorów w hitlerowskich mundurach to tylko kulisy, sceną jest parkiet galerii, na którym w każdym kraju rozgrywa się inna psychodrama? I jedno, i drugie, i trzecie.
Za patrona skandalistów w świecie sztuki można uznać szewca Herostratesa, który w IV w. p.n.e. spalił świątynię Artemidy w Efezie po to tylko, by osiągnąć nieśmiertelną sławę, jaka w żaden inny sposób nie była dlań dostępna. Ma, czego chciał. Historykom zabroniono wymieniać jego imię, a mimo to wielu ludzi dziś je powtarza.
[nie zaszkodzi przeczytać]
Są w Polsce twórcy, których kochać należy. Wbijano nam to do głów od dzieciństwa: w szkole, w domu, w książkach i gazetach. Kochać ich musimy za patriotyzm, głębokie przesłanie ich sztuki, czasem także za walory artystyczne. W owym Panteonie Wielkich i Nieśmiertelnych usadzono więc Matejkę i Malczewskiego, Grottgera i Chełmońskiego. A Piotr Michałowski? Otwarta niedawno w Muzeum Narodowym w Krakowie wielka wystawa jego prac uświadamia nam, że tu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, a uwielbienie nie takie znowu oczywiste.
W artykule „Chata kurna, lecz kulturalna” (POLITYKA 45) Adam Krzemiński przebił balon mojego dobrego samopoczucia wywołanego powodzeniem ekspozycji we Frankfurcie. Stwierdził, że cała ta zabawa w hanowerskie Expo i Program ©Poland wydaje się nieco podejrzana i właściwie nie bardzo wiadomo, jaki jest jej sens. A co gorsza: dalekosiężne skutki podobnych inwestycji rysują się niejasno. Że zaś mamy do czynienia z inwestycjami – o tym świadczą wielomilionowe koszty, które ponosi podatnik.
Co wniosła Polska do kultury europejskiej XX wieku? Niewiele – uznali organizatorzy wielkiej wystawy w Brukseli poświęconej osiągnięciom kultury mijającego stulecia w Europie. Według nich poza „teatrem ubogim” Grotowskiego nie mamy nic, co zasługiwałoby choćby na wzmiankę wśród najwybitniej-szych dzieł i twórców literatury, plastyki, muzyki, teatru, kina czy architektury.