Przeciw preparatom Pfizer/BioNTech czy Moderny protestują nie tylko antyszczepionkowcy. Obawy części osób budzi tempo przygotowania szczepionki i brak kampanii informacyjnych.
Święta, a potem sylwester i karnawał, to dla epidemii czas żniw. Decyzja o narodowej kwarantannie budzi zrozumiałe emocje, ale potrzebna nam teraz szczepionka zdrowego rozsądku.
Wchodzimy w kolejny etap walki z pandemią, wymagający nowej dawki mobilizacji. Tymczasem niektórzy politycy pozwalają sobie na mało ostrożne wypowiedzi.
Jak się będziemy zgłaszać na szczepienie? Kto i kiedy zrobi nam zastrzyk? Co nam to da? Czy będziemy mogli przestać nosić maseczki? Rozmowa z dr. Pawłem Grzesiowskim.
Chociaż są kraje, w których statystyki zachorowań i zgonów na covid są jeszcze gorsze niż w USA, to skala pandemii w Ameryce na pewno nie przynosi jej chluby.
Szczegóły wyjdą „w praniu” i nie mam wątpliwości, że powodzenie strategii będzie zależało od miejsca zamieszkania, a więc: gminy, powiatu, konkretnego szpitala i przychodni.
Dzieci chorują na covid. Dzieci mogą przenosić koronawirusa. Dlaczego więc dzieciom nie będziemy podawać nowej szczepionki?
USA są czwartym krajem, który dopuści szczepionkę Pfizer/BioNTech do użytku. Wczoraj zrobiła to Kanada, a w grudniu opinię w tej sprawie wyda Europejska Agencja Leków.
Dwie silne reakcje anafilaktyczne u brytyjskich medyków podniosły ciśnienie wszystkim, którzy śledzą rozpoczętą w tym kraju masową akcję szczepień na covid-19.
Narodowy Program Szczepień przeciwko koronawirusowi ma wiele luk. Samo nazwanie takiej strategii „narodową” nie wystarczy, żebyśmy jako naród wiedzieli, co nas czeka.