Czy czeka nas czwarta fala pandemii we wrześniu czy nawet w czerwcu? Czy rząd znosi obostrzenia w rozsądnym tempie? Co dalej ze szczepieniami? Rozmowa z dr. Pawłem Grzesiowskim.
Kampania profrekwencyjna – to nowe określenie klucz, którym rząd chce otwierać umysły Polaków i zmieniać nastawienie do szczepień. 4 mln wolnych terminów czekają na chętnych, przyspieszają drugie dawki.
Majówkowa akcja miała pomóc Polsce wspiąć się wyżej w rankingu tempa szczepień w UE. Niestety, wykorzystano tylko jeden typ preparatu, przez co brakuje go teraz w całym kraju.
Weekendowa akcja „Zaszczep się na majówkę” ma pokazać, że nie lokalne samorządy, lecz rząd zabezpiecza obywateli w szczepionki. Nie zważając jednak na ten polityczny podtekst, warto skorzystać!
Sześć miesięcy, rok czy półtora roku – ile może utrzymywać się odporność po dwóch dawkach szczepionki przeciw covid? Od tego zależy, kiedy będą nas kłuć po raz trzeci.
Gdyby brać pod uwagę liczbę zgonów, testów i szczepień wykonywanych w weekendy, można by uznać, że pandemia wtedy znika. W pierwszych dwóch przypadkach winna jest statystyka. W trzecim wadliwy system.
Wkrótce wszyscy Polacy mają otrzymać skierowanie na szczepienie, a rząd wyznacza terminy już nie jednemu, a dwóm rocznikom dziennie. Powstają masowe punkty szczepień, choć na razie zmagają się z brakiem preparatów.
Europejska Agencja Leków nie widzi przeciwwskazań do podawania szczepionki Johnson&Johnson, podobnie jak wcześniej nie ograniczyła stosowania AstraZeneki. W tle zaognia się spór na temat różnic i podobieństw między preparatami.
Osoby między 30. a 39. rokiem życia zapisane wcześniej na szczepienie będą mogły rejestrować się już od 28 kwietnia, młodsze roczniki (18–29) – od 4 maja, ogłosił we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk.