Baszar al-Asad zachowuje się jak nasz właściciel, który napotykając opór, samemu przyznaje sobie prawo, by nas więzić i zabijać – mówi Yassi al-Haj Saleh, syryjski dysydent i intelektualista. Publikujemy tę rozmowę dzień po krwawym zamachu na konwój z ewakuowanymi cywilami pod Aleppo, w którym zginęło 126 osób, w tym 68 dzieci.
Użycie siły powinno być częścią jakiegoś przemyślanego planu politycznego, inaczej nic się w Syrii nie zmieni.
Atak na lotnisko zmienia sytuację dla głównych aktorów syryjskiego dramatu, w tym sojuszników Damaszku: Iranu i Rosji. Jest sygnałem, że USA gotowe są na użycie siły.
Ostrzał rakietowy bazy lotniczej w Syrii nie osłabi poważniej Asada ani nie powstrzyma go od ponownego użycia broni chemicznej. Dał jednak Trumpowi bardzo potrzebne punkty na arenie wewnętrznej i międzynarodowej.
Amerykanie zaatakowali al-Shajrat w prowincji Homs, skąd wystartował samolot, który 4 kwietnia zrzucił bombę ze śmiercionośnym gazem bojowym.
O wojnie w Syrii można nie wiedzieć zupełnie nic. Wystarczy zobaczyć, jak w ciągu zaledwie kilku lat zmienił się ten kraj, robiąc prosty eksperyment – wyszukując w przeglądarce Google zdjęcia Syrii rok po roku.
Dlaczego zamożny kurort nie może zaopiekować się sierotami?
Nie ma na co czekać. Pomoc musi dotrzeć do Aleppo natychmiast – mówi dziennikarka POLITYKI Agnieszka Zagner.
Miasto jest podzielone. Jedno, pod kontrolą Asada, względnie najedzone i bezpieczne, patrzy na drugie – oblężone, głodujące i umierające.
Dwie rzeczy wydają się zgoła niemożliwe: po pierwsze, jakoś to przeżyć. Po drugie, wydostać stamtąd psa. Po co narażać życie, by ratować stare zwierzę?