Czy „pomarańczowa rewolucja” zawędrowała teraz do Bejrutu? Niestety, przewroty na Bliskim Wschodzie nigdy nie ociekają sokiem pomarańczowym. Zawsze są krwawe.
Polacy odkryli w Syrii osadę sprzed 11 tys. lat, która zmienia naszą wiedzę o prapoczątkach cywilizacji rolniczych. Tamże odkopali ślady najstarszej wieży świata.
Rozprawie z reżimem Saddama Husajna przyglądał się cały świat, ale trzy kraje: Iran, Korea Północna i Syria mają szczególne powody, by śledzić ją wyjątkowo uważnie.
W starożytnym pałacu w Katnie, w miejscu uważanym za przebadane archeologicznie, międzynarodowa ekipa naukowców dokonała odkryć, które odsłaniają nieznane fakty z historii Syrii i Bliskiego Wschodu.
Gdy w monarchii konstytucyjnej berło władzy przechodzi z ojca na syna, nikt nie próbuje podważyć prawomocności takiego aktu. Tak się ostatnio zdarzyło w Jordanii i Maroku oraz w emiratach Bahrajnu i Kataru. Syria stanowi wyjątek. Baszar Asad, dziedzicząc władzę po ojcu, stworzył precedens, na który od dawna czekali synowie dyktatorów w innych arabskich krajach. Okazało się, że dynastie można tworzyć także w republikach.
Wzgórza Golan wznoszą się na wysokość 700 metrów nad poziom morza, a góra Hermon, położona w ich najbardziej północnym zakątku, strzela w niebo ośnieżonym szczytem sięgającym niemal 2 tys. metrów. Przy dobrej pogodzie widać stamtąd jak na dłoni płaskowyż ciągnący się 60 kilometrów na wschód, aż do Damaszku. Płaskowyż, który od 33 lat dzieli – w sensie dosłownym i przenośnym – Syrię i Izrael.