W roku trzydziestolecia nowej Polski coraz częściej słychać głosy, że generacji, która kładła jej fundamenty, nie wyszło. Że trzeba zacząć od początku, najlepiej już bez dawnych „budowniczych”.
Łukasz Pawłowski z „Kultury Liberalnej” zarzucił mnie i prof. Władyce, że prezentujemy w naszych tekstach sprzeczne tezy po to, aby mieć zawsze rację.
Wielu przeciwników obecnej władzy deklaruje, że nie zamierza głosować na istniejącą opozycję, bo jest beznadziejna. Celują w tym tak zwani symetryści, ale ta moda się rozszerza. Żądają: dajcie nam nowego Macrona, porwijcie nas czymś, a jeśli nie, to niech dalej rządzi PiS.
Jest ich wielu. Są wyznawcami symetrii, według której nie ma większej różnicy między PiS a innymi partiami. Jeśli już, to taka, że PiS próbuje wreszcie coś zrobić. A zagrożenie demokracji to zawracanie głowy. PiS uwielbia symetrystów.