Witam Państwa, tu Bogusława Wołoszańska, oto nowy odcinek „Sensacji XX wieku”.
Żeby własna matka na starość cię nie poznawała, żeby cię traktowała jak kolejną służkę do pomocy – jakie to straszne!
Żyjemy w kulturze szczupłego ciała i zgrabnej sylwetki. Jak się nie uprawia sportu, to tak, jakby się nie znało wina Pugnitello lub czerwonej podeszwy Louboutina.
Jechałam pociągiem do Brna na festiwal literacki. Już po czeskiej stronie wsiadła do przedziału babcia o kulach. Miała w ręku zniszczoną siatkę. Za babcią do przedziału wsiadła menelica.
Powiedziała mi pani, która przeżyła Ravensbrück: „Przecież w Niemczech nadal są ludzie, którzy hailują!”. Widziała takich, kiedy pojechała do liceum opowiadać o pracy przymusowej w fabryce koncernu Bosch.
Przestań cały czas myśleć o wojnie. Polska nigdy się nie zmieni, dopóki tacy młodzi ludzie jak ty będą wciąż skupiać się na przeszłości. Poza tym to pretensjonalne. Co ty niby wiesz o tamtych czasach, po co ci to. Zazdrościsz? I mówię ci raz jeszcze: myśl o „teraz”, nie o „kiedyś”.
Takiego przewodnika po Warszawie jeszcze nie mieliśmy!
Najbardziej ucieszyłam się z tego, że Janina Duszejko zabiła myśliwych.
Halo Kraków, kradnę wam na chwilę Stryjeńską. Ale oddam. Halo Zakopane, czy mnie słyszycie, Stryjeńską do Warszawy przenoszę. Ale krzywdy nie zrobię.
Można wyobrazić sobie przyspieszone bicie serca Zofii, kiedy jako 22-latka wchodziła na mównicę w czasie warszawskiego Zjazdu Kobiet w 1907 r.