Kilka lat temu uczestniczyłam w przyjęciu porozwodowym koleżanki.
Jeszcze chwilę, a zostanę męczennicą liter, jakąś Matką Boską Książkową.
Zamknięto Dom Pracy Twórczej w Oborach, który od 1948 r. należał do Związku Literatów Polskich. Odzyskała go poprzednia właścicielka Teresa Potulicka-Łatyńska.
Smutna ballada o Jolce z Żerania, która nie umiała się sprawdzić w roli córki, siostry, żony, matki, sąsiadki, bo nie miał kto jej tego nauczyć. A może sama tego nie chciała?
Kiedy byłam bardzo młoda, to byłam też mała, ale niczemu się nie dziwiłam.
Autorka eksploruje tereny zapomniane i nieciekawe, w których kryją się jednak zajmujące historie.
Reżyserka do absurdu doprowadza żonglerkę kliszami współczesnego teatru.
Zespół Deuter dawno temu śpiewał, że „nie ma ciszy w bloku”. Bo mąż bije żonę, żona bije dzieci, sąsiad się odlewa i ciągle jakieś głosy wokół.
A te dzieci tak ciągle idą na Umschlagplatz i przed nimi Janusz Korczak. Ktoś patrzy zza firanki, jak na ulicy formuje się pochód do gazu.
Sto pociech z tymi krasnoludkami! Każdy inny, każdy się wyróżnia.