„Z własnego doświadczenia wiem, że nikt się nie rodzi liderem” – mówiła podczas uroczystości 30-lecia Szkoły Liderstwa Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji. „Prawdziwego przywództwa i wizji przyszłości nie ma bez pamięci i znajomości historii”, dodał prof. Marcin Napiórkowski, nowy dyrektor Muzeum Historii Polski.
Im dalej na wschód, tym prelegenci byli gorszej myśli. Jerzy Buzek wiąże duże nadzieje z UE, Andrzej Domański wierzy, że rząd da radę, dr Hanna Machińska krytycznie ocenia politykę na granicy z Białorusią, a Swiatłana Cichanouska apeluje, aby nie zapominać o Białorusinach.
Nadwerężony wojną w Ukrainie reżim Alaksandra Łukaszenki nie odpuszcza opozycjonistom. A ci są już tak zdesperowani, że mogą sięgnąć po broń. Sprawiają wrażenie gotowych na obalenie dyktatora.
Rewolucja polityczna upadła, ale rewolucja społeczna zwyciężyła. Łukaszenka już nigdy nie odzyska tego, co stracił. Żaden przywódca nie jest wieczny i prędzej czy później pojawią się czynniki zewnętrzne. Upadek Putina to jeden z możliwych.
Tak drastyczne wyroki od dawna nie zapadały w Białorusi. Białoruscy opozycjoniści zostali skazani na kilkanaście lat więzienia w łagrze.
Jeśli otworzy się okno możliwości, tak jak przed Polską w 1989 r., Białoruś dostanie swoją szansę. I tak jak w przypadku Polski potrzeba splotu wydarzeń geopolitycznych, gospodarczych, aktywności zagranicy i powrotu protestów.
Po zeszłorocznym sierpniu Białoruś przestała być najbardziej egzotycznym krajem regionu. Dziś przy obywatelach i opozycji jest racja i sympatia świata, a Łukaszenka zyskał rangę wschodnioeuropejskiego Kadafiego, tyle że bez ropy.
Sposobem na uratowanie twarzy (jeśli to jeszcze możliwe, bo klaszcze nam nawet Kreml) byłoby odwołanie Terleckiego z funkcji wicemarszałka Sejmu. Tymczasem nie tylko nikt z PiS nie potrafił się odciąć od jego haniebnej wypowiedzi, ale zaczął się festiwal pisania o zdradach.
W Mińsku i innych miastach strajkują już robotnicy, studenci, nauczyciele, lekarze i seniorzy. Ale władza zdaje się to ignorować, a przynajmniej robić dobrą minę do złej gry.
Część państw Unii nie chce zatargu z Putinem, a nawet chętnie widziałaby nowe otwarcie po latach ochłodzenia. Protesty w Mińsku nie ekscytują już zachodnich polityków.