Miliony osób uciekających do innych krajów, przemoc na tle etnicznym i seksualnym – to tylko niektóre skutki trwającego od kwietnia 2023 r. konfliktu w Sudanie. W tle toczy się coraz intensywniejsza walka mocarstw o wpływy.
ONZ szacuje, że zginęło już w nich prawie tysiąc osób, głównie cywilów, a ponad 100 tys. uciekło ze stolicy, przeważnie w kierunku Port Sudanu.
Liderzy obu skonfliktowanych formacji militarnych zgodzili się na siedmiodniowy rozejm, choć to deklaracja czysto teoretyczna – w Chartumie nadal słychać strzały. Nie musi to jednak oznaczać, że Sudan zamieni się zaraz w arenę niekończącego się konfliktu.
W ciągu dziesięciu dni zginęło ponad 400 osób. Ruszyła fala uchodźców. Chartum, dotąd tętniący życiem, zamarł w obawie przed samolotami i helikopterami ostrzeliwującymi cele wokół stolicy.
Kolejne kraje ewakuują z Sudanu swoich dyplomatów. Walki między regularnym wojskiem i bojówką RSF trwają już drugi tydzień, do gry wraca też były dyktator Omar al-Baszir.
Blisko 200 ofiar śmiertelnych, 1800 rannych, ostrzelane szpitale i zaatakowana rezydencja unijnego ambasadora – to bilans ostatnich kilku dni w Sudanie. Konflikt przeradza się w pełnowymiarową wojnę domową.
Częstym następstwem takich przewrotów jest próba pozostania u władzy znacznie dłużej, niż zakładały wstępne obietnice. Tak było (i jest do tej pory) w sąsiednim Egipcie.
Sudan chce wydać Omara al-Baszira Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu. Już sama ta zapowiedź to niewątpliwy triumf sprawiedliwości. Głównie ze względu na rangę czynów, których jako prezydent miał się dopuścić.