W ćwierć wieku po tragicznej rewolucji kulturalnej Chiny przeżywają prawdziwą rewolucję oświatową. 400 tys. Chińczyków studiuje za granicą, a pół miliona cudzoziemców studiuje w Chinach.
Projekt nowej ustawy podtrzymuje mit bezpłatnych studiów
Kiedy na egzaminie z prawa cywilnego kolejny raz poległa blisko połowa studentów, władze Uniwersytetu Jagiellońskiego postanowiły zbadać przyczyny tej rzezi. Profesorowie uznali, że to ingerencja w ich autonomię i że na Wydziale Prawa ogłoszono stan wojenny.
Niby wiadomo, że student groszem nie śmierdzi, żaden więc z niego klient. Ale choć dziś ci młodzi ludzie liczą każdą złotówkę, to za kilka lat będą zarabiać powyżej średniej. Takich klientów warto zanęcić za młodu.
Pretendenci do tytułów naukowych imają się różnych sposobów. Kompilują prace, sztucznie pomnażają liczbę publikacji, zdobywają grzecznościowe recenzje.
Posiadacze fałszywych dyplomów wyższych uczelni wpadają najczęściej przez przypadek. A każdy taki incydent i towarzyszące mu wyrywkowe kontrole pokazują, jak masowa jest skala nieuczciwości. Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie przeprowadzić powszechną lustrację magistrów, a może i licencjatów.
Jedyni prawdziwie poszukiwani dziś emeryci to profesorowie. Bez odpowiedniej liczby utytułowanych osób – niezależnie od ich stanu zdrowia i umysłu – nie można bowiem prowadzić wyższej uczelni.
Wiele zrobiono, by ukoić nerwy kandydatów do szkół średnich i na studia, zapobiec chaosowi w szkołach i na uczelniach, jaki towarzyszył egzaminom wstępnym w ostatnich latach. Pomogło? Gdzieniegdzie.
Ania i Tomek – tegoroczni maturzyści. Ona z Torunia, on z Białegostoku. Ona z domu z dziada pradziada inteligenckiego, on – pierwsze pokolenie na uczelni. Ona i on mają w kieszeni indeks o podobnej wadze. Ona – Uniwersytetu Princeton. On – Uniwersytetu Yale.
Rozmowa z profesorem Andrzejem Jamiołkowskim, przewodniczącym Państwowej Komisji Akredytacyjnej, o patologiach szkolnictwa wyższego