Absolwenci najlepszych amerykańskich college’ów, mimo nieposiadania tytułów naukowych, cieszą się społecznym prestiżem i świetnie zarabiają. Dlaczego takie szkoły są potrzebne w Polsce i co należałoby zmienić, by ich utworzenie było możliwe.
Ponad dwie piąte absolwentów szkół wyższych uczy się dalej: na studiach podyplomowych, doktoranckich, MBA.
Pracodawcy dość powszechnie unikają zatrudniania ludzi bezpośrednio po studiach. Sam to robię od kilku lat. Odechciało mi się wyręczania uczelni, bo reedukacja bywa kosztowniejsza od edukacji.
- Większość z dwóch milionów dzisiejszych studentów nie ma pojęcia, czym są prawdziwe wyższe studia, jakiej pracy i jakiego wysiłku wymagają. I nikt im tego nie wyjaśnia, nikt im w żywe oczy nie powie, że właściwie odbywają kursy, a nie studia - mówi w rozmowie z "Polityką" prof. SGGW Krzysztof Dołowy.
Młody Polak po studiach może liczyć wyłącznie na siebie.
Oczkiem w głowie amerykańskich wyższych uczelni są absolwenci. Bez nich trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie systemu edukacyjnego na poziomie akademickim.
Z jednej strony - niż demograficzny, więc uczelnie na wyścigi starają się przyciągnąć słuchaczy. Z drugiej - rozwijający się kryzys, więc żadnej pewności, że po studiach będzie praca i przyzwoite zarobki. W tym chaosie tegoroczny maturzysta musi zdecydować o swojej przyszłości.
Może nie wypada w chwili inauguracji nowego roku akademickiego wieszczyć klęski polskiego szkolnictwa wyższego, ale trzeba to wreszcie otwarcie powiedzieć: wyższe wykształcenie w dzisiejszej
Może nie wypada w chwili inauguracji nowego roku akademickiego wieszczyć klęski polskiego szkolnictwa wyższego, ale trzeba to wreszcie otwarcie powiedzieć: wyższe wykształcenie w dzisiejszej Polsce to mniej więcej w połowie obraza rozumu, wciskanie kitu i propaganda.
Drogi maturzysto! Czas wybrać, co zdajesz w maju przyszłego roku, a w konsekwencji - na jakie studia będziesz mógł się dostać. „Polityka” tradycyjnie służy ci radą.