Mówiło się kiedyś, że nad osobą lub rodziną, którą upodobały sobie nieszczęścia, zawisło fatum. Czasami nieszczęścia uderzają zbiorowo tak jak pioruny w pojedyncze drzewo. Czasami jedno starcza za wiele.
Bardzo lubimy naszych towarzyszy niedoli. Ale do czasu. Kiedy któryś z nich przestaje nim być, zostaje natychmiast wyrzucony z klubu. Zamiast cieszyć się, że mu się udało, pozostali zaczynają mu zazdrościć. To jest to, o czym mówi się w kategoriach polskiego piekiełka.
Wakacje: pora na odreagowanie stresów. Na ucieczkę od problemów codzienności, a przede wszystkim od roboty. To tam codziennie stajemy wobec sytuacji, które wydają nam się zagrożeniem. To tam raz po raz serce łomocze, dłonie pocą się, w skroniach pulsuje krew. Nasz organizm - jak organizm każdej żywej istoty - wobec zagrożenia przygotowuje się do walki lub ucieczki. Tyle że człowiek nie zawsze walczy, nie ucieka, dusi w sobie tego robala i przypłaca to zawałem, nadciśnieniem, wrzodem żołądka. Ze statystyk medycznych i psychologicznych obserwacji wynika, że Polacy są społeczeństwem bardzo zestresowanym i kiepsko sobie ze stresami radzącym. Nawet podczas urlopów robimy bardzo wiele, by, zamiast od stresów uciec, nabawić się dodatkowych.