Obie strony oskarżają się odpowiedzialnością za wznowienie walk i nie ma widoków na nową dłuższą przerwę. Izrael ostrzeliwany jest z terytorium Libanu i Syrii, sam też odpowiada ogniem.
Przez tydzień przy zawieszeniu broni trwała wymiana izraelskich zakładników Hamasu na palestyńskich więźniów. Walki właśnie zostały wznowione. Negocjacje trwają, ale Izrael posuwa się z ofensywą coraz dalej na południe enklawy.
Siły Obronne Izraela (IDF) i Hamas w ostatniej chwili zgodziły się na przedłużenie rozejmu o siódmą dobę. Sekretarz stanu USA Antony Blinken przyjechał do Izraela z misją dyplomatyczną, która ma doprowadzić do zakończenia walk.
W starciach – według danych hamasowskiej administracji w Gazie – zginęło co najmniej 13 tys. cywili. W tempie, którego nie da się porównać z żadną inną wojną obecnego stulecia.
Mimo propozycji zawieszenia broni w zamian za zwolnienie części zakładników rząd Beniamina Netanjahu ma wciąż jeden cel: zniszczyć Hamas. Tylko co dalej?
Mija czwarty dzień obowiązywania zawieszenia broni, w ramach którego Hamas miał uwolnić 50 zakładników, a Izrael wypuścić 150 palestyńskich więźniów.
W piątek rano rozpoczęło się czterodniowe zawieszenie broni między Hamasem a Izraelem, które obejmuje wymianę pierwszej grupy zakładników w zamian za palestyńskich więźniów. Hamas uwolnił też dziesięciu Tajów i jednego Filipińczyka.
Nie wszystkie szczegóły porozumienia są jawne, ale najważniejsze punkty dotyczą uwolnienia części zakładników przez Hamas, a także wypuszczenia z izraelskich więzień grupy Palestyńczyków, głównie kobiet i nieletnich.
Katarscy, a także amerykańscy mediatorzy są dobrej myśli.
Konflikt przeniósł się – dosłownie – na ulice Warszawy, gdzie w centrum w wielu miejscach można zobaczyć graffiti „Wolna Palestyna”, na których pierwsze słowo zostało przekreślone i zastąpione wulgaryzmami.