Po ostatniej interwencji strażników miejskich w Szczecinku w całej Polsce rozgorzała debata nad celowością dalszego istnienia lokalnych straży. Nie pierwsza i zapewne nie ostatnia.
Zwolenników Janusza Korwin-Mikkego, Janusza Palikota i Jarosława Kaczyńskiego poza walką z rządem Donalda Tuska łączy jeszcze walka z miejskimi i gminnymi strażami.
Czy straż miejska jest potrzebna? - pytanie trochę dyżurne, lecz warte postawienia. Niektóre samorządy likwidują tę coraz bardziej niepopularną służbę, której wizerunek najmocniej popsuły fotoradary.
Brygada antyterrorystyczna w czarnych kombinezonach i uzbrojona w paralizatory grupa szybkiego reagowania – takiemu przeobrażeniu poddają dziś prezydenci Krakowa podległą im Straż Miejską. Trwa (wzorowana na niegdysiejszej nowojorskiej) kampania „Zero tolerancji”. Najpierw protestowali przeciw niej prawnicy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ostatnio – stu obywateli miasta, staczając walną bitwę ze strażnikami.
Komendanta Straży Miejskiej w Krakowie Eugeniusza Kocha policja zabrała z domu osiem lat temu nad ranem. Nieogolony, w kapciach, szlafroku i kajdankach wyglądał żałośnie i smutno. Równie smutno jak historia jego życiowych wyborów i krótkiej kariery.
Władze śląskich Żor postanowiły, jako pierwsze w kraju, zlikwidować straż miejską. W zamian ufundują policji 14 pięcioletnich etatów kontraktowych: - Nie ma żadnych powodów, aby w nowym powiecie grodzkim utrzymywać dwie służby mundurowe - mówi Waldemar Socha, starosta Żor.