Co z tego wynika dla pacjentów? Obawiam się, że niewiele. Nawet jeśli rezydenci posłuchają apelu i z powrotem zgodzą się na pracę dłuższą niż 48 godzin w tygodniu.
Deklaracja młodych lekarzy, że nie będą pracować w tygodniu dłużej niż 48 godzin, oznacza, że w wielu przychodniach po prostu nie będzie miał kto przyjmować pacjentów.
Jedna posłanka o imieniu Józefa (Hrynkiewicz) powiedziała do lekarzy rezydentów „Niech jadą”, a druga Józefa (Szczurek-Żelazko), została oddelegowana przez rząd, by wypracować z nimi porozumienie.
TVP uczyniła z niej „twarz protestów”. Ale nie jest jedyną lekarką, wobec której telewizja publiczna prowadzi nagonkę.
Dyskusja o tym, kto, jak oraz od jakiej wysokości zarobków ma w Polsce prawo protestować, uświadamia, że tak naprawdę żyjemy w kraju rozpadającego się społeczeństwa.
Starsi lekarze odejdą w końcu na emeryturę, a młodzi wyjadą. Ale to grozi nam, „zwykłym Polakom”, nad którymi tak bardzo rząd lubi się pochylać. Politycy najwyraźniej się tego nie boją.
Można pokusić się o przepowiednię, że takich kryzysów jak strajk rezydentów będzie coraz więcej. Bo godnej pracy jest na świecie mało. A będzie jeszcze mniej.