Negocjacje delegacji rządowej z przedstawicielami związków zawodowych nauczycieli trwały od godz. 19 do ok. 21:30 w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie. Nie przyniosły przełomu – będzie strajk.
Trzeba być wirtuozem negocjacji, by zdenerwowanym związkowcom po kilku dniach rozmów zaproponować rozwiązanie, które niechybnie doprowadzi do zwolnień w reprezentowanej przez tych związkowców grupie zawodowej.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych z tysiąca złotych podwyżki ograniczyły swoje żądania do 30 proc.
Rząd robi, co może, by obrzydzić nauczycieli. Jeśli mu się uda, zrzuci na „belfrów – egoistów” odpowiedzialność za skutki nieudanej reformy systemu oświaty.
Pojawiły się podejrzenia, a nawet oskarżenia, że Agata Duda wypełnia misję osłabiania nastrojów strajkowych, celowo siejąc defetyzm i osłabiając morale zmobilizowanych nauczycieli.
Nie zamierzam odpuszczać, gdy jak idiotę traktuje mnie moja pani minister, moja Szefowa. Nie, tego pani Zalewskiej nie daruję. Dlatego będę strajkować do upadłego.
Według Sławomira Broniarza, prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, ministrowie nie przedstawili żadnej nowej oferty w sprawie podwyżek wynagrodzeń dla pracowników oświaty.
Biorąc pod uwagę to, co Anna Zalewska zgotowała dzieciakom w ramach szaleństwa nazywanego „reformą”, niedogodności egzaminów ze strajkiem w tle dzieciaki mogą nie zauważyć.