Ile kosztowała upadła Stocznia Gdańska? Odpowiedź początkowo wydawała się prosta. W akcie notarialnym widnieje cena – którą w sierpniu 1998 r. przekazano do wiadomości publicznej – 115, 7 mln zł. Nie podano, że za tę cenę, oprócz nieruchomości i urządzeń, nabywcy otrzymali również pieniądze – ponad 42,8 mln zł. Operację tę można porównać do kupna portfela z ukrytą zawartością.
Jeśli coś łączy cztery ostatnie kadencje naszego parlamentu (od Sejmu kontraktowego po dzisiejszy, III kadencji), to osoba Mieczysława F. Rakowskiego. Przez 10 lat usiłowano postawić byłego premiera w stan oskarżenia za decyzję o likwidacji Stoczni Gdańskiej. Przed tygodniem to najdłuższe poselskie postępowanie umorzono. Pora na poważniejszą dyskusję: jakie konkretnie czyny kwalifikować mają polskich polityków przed Trybunał Stanu.
W Stoczni Gdańskiej znów rośnie napięcie. 2 grudnia odbywa się wodowanie i chrzest ostatniego statku dla armatora niemieckiego. A nie ma innych zamówień. Oznacza to, że zabraknie pracy dla kilkuset stoczniowców, którzy zajmowali się wyposażeniem. Pięć dni później wygasają bankowe gwarancje kredytowe, jakie Stocznia Gdynia przedłożyła syndykowi w związku z umową nabycia Stoczni Gdańskiej. Prezes zarządu Stoczni Gdynia Janusz Szlanta zapowiedział, że bez formalnego przekazania przez ministra skarbu praw do wieczystego użytkowania gruntów należących do Stoczni Gdańskiej nie będzie się starał o przedłużenie gwarancji. A minister Emil Wąsacz mówi, że będzie się zastanawiał do końca roku. Wracamy do punktu wyjścia?
A. Mozołowski na łamach 46 numeru „Polityki” przedstawił rządowe argumenty na rzecz decyzji M. Rakowskiego o likwidacji Stoczni im. Lenina. Twierdzę, ze do tego co napisał Mozołowski
Bardzo sobie cenię Ryszarda Bugaja, a zwłaszcza jego niektóre oceny zjawisk gospodarczych. Dlatego jego wywód dotyczący przyczyn likwidacji stoczni traktują jak niemiły zgrzyt; niczym