Sąd Okręgowy w Warszawie skazał na 6 lat więzienia 75-letniego Andrzeja R., emerytowanego komandora Marynarki Wojennej, który zastrzelił swojego znajomego. Specjaliści twierdzą, że starsi ludzie - jeśli już w ogóle po raz pierwszy łamią prawo - popełniają czyny najgroźniejsze.
Dziesięć miesięcy oczekiwania na miejsce w państwowym zakładzie pomocy społecznej to ogólnopolska średnia. W takich miastach jak Łódź, gdzie ludzie w wieku emerytalnym stanowią już prawie 30 proc. mieszkańców, prowadzi się dziś zapisy chętnych na 2005 r. i 2006 r. U felicjanek w Warszawie czeka się dwa lata, chyba że zdarzy się taka wiosna jak tegoroczna. Z powodu epidemii grypy odeszło w ciągu miesiąca 14 pacjentek, kolejka się skróciła.
Niefortunny kierowca ma... 104 lata. I chociaż wcześniej spisywał się za kierownicą bez zarzutu, rozstał się z prawem jazdy. Z własnej woli, martwiąc się tylko, jak teraz będzie dojeżdżał na tenisa.
Zależy także od pigułki. Światowy przemysł farmaceutyczny produkuje na masową skalę tabletki szczęścia. Masz kłopoty z erekcją - Viagra. Jesteś gruby - pomoże Xenical. Dla łysych - Propecia. Dla smutnych - Prozac. Viagra ma wreszcie trafić do naszych aptek. Pozostałych leków, poza Prozakiem, oficjalnie nie ma jeszcze na rynku, ale można je dostać na czarno. W Polsce jest do kupienia każdy preparat, który doda człowiekowi wigoru. Młodzi ludzie w lukratywnym biznesie biorą amfetaminę, by dodać sobie "speedu". "Koksem" ratują się uczniowie przed klasówką, studenci przed sesją. Szef spółki giełdowej zdradza tajemnicę, że kupuje w aptece Ecomer - wyciąg z wątroby grenlandzkiego rekina, który wzmacnia i podkręca organizm. Bywalcy dyskotek techno biorą extazy. Młody chłopak stawia sprawę jasno: w życiu się liczy tylko siła i seks. W istocie wyraża on marzenie o przedłużeniu młodości dzisiejszych 40-, 50-latków, którzy stają się gigantyczną klientelą farmabiznesu.
O czasie, czasie - nieudana machino stworzenia! Pierwsze dwie dziesiątki lat życia człowieczego na ziemi wloką się jak żółw po sypkim piachu, czterdziestka jeszcze ujdzie, aleć później zaczyna ogarniać ludzi panika wobec coraz spieszniej pędzących dni i nocy, aż wreszcie - po sześćdziesiątce - następuje poddanie się zmarszczkom i łamaniom w kościach, wokół coraz puściej, bo większość szanujących się znajomych już w grobach i wreszcie na wołania: "Hop, hop!..." odpowiada cisza. Chyba że jakieś wyjątki, na przykład - ja.