Laura i Filon za lasem, Boże Narodzenie za pasem – jak to się nie mówiło w staropolskich domach. Teraz śmiało można tak powiedzieć, a niektórzy uważają nawet, że wypada, bo wszystko, co bez składu, ładu i sensu, okazuje się bardzo na czasie.
Gdy miałem 8 lat, skończyła się wojna. Poszedłem wtedy po raz pierwszy do szkoły, a że wolne miejsce było akurat w czwartej klasie, to poszedłem do czwartej.
Kryzys – bękart wykarmiony przez niefrasobliwych polityków i różnych innych – rozwalił właśnie łóżeczko, w którym leżał grzecznie, udając dziewczynkę o imieniu Racjonalna Gospodarka.
W telewizorze z grubsza wyglądało to tak – doktor postawił na stole tekturowe pudełko i włożył do niego gruszkę.
Czy można było nie dopuścić do burd ulicznych w Warszawie 11 listopada i kto jest winien, że dopuszczono – ten temat mełły wszystkie maszynki i młynki stacji telewizyjnych.
Jeden biskup ogłosił w Polsce nad morzem, że dynie są satanistyczne i szerzą pogański zabobon.
Przyjdzie taki dzień, że nam się uda – powiedział po przegranych wyborach prezes PiS.
Mężczyźni są za Palikotem, kobiety wolą Tuska – tak wynika z powyborczych badań.
Była sobota, imieniny kota. Grzegorz Kajdanowicz najwyraźniej źle się poczuł, bo obiecał, że tego dnia pokaże mi 27 konferencji prasowych naszych kilku większych partii politycznych. Za chwilę okazało się, że dziennikarz jest w superformie i wtedy ja się źle poczułem.
Najważniejszy jest kontakt ze społeczeństwem, zbliżenie się do ludzi, więź z narodem. Każdy polityk, każdy sztab wyborczy o tym wie.