Rozmowa z satyrykiem Abelardem Gizą o tym, jak politycy zabierają robotę błaznom, a żarty zamieniają się w rzeczywistość.
Kolejne wybryki komików na galach każą zadać pytanie, czy te żarty w ogóle są do czegoś potrzebne?
Gdy już utrwaliły się u nas nowe formy humoru z Zachodu – stand-up i improwizacja – z tej samej strony przyszły do nas problemy tej branży. Co dziś wolno komikowi?
Śmierć to świetny temat do żartów. Mówię do ludzi na widowni: chłopaki, czas się żegnać ze swoimi dziewczynami, bo szybciej umieramy. Ale do koronawirusa nie mam jeszcze dystansu – mówi Antoni Syrek-Dąbrowski, komik i stand-uper.
Mocne i wulgarne żarty w specjalnym programie Kuby Wojewódzkiego komentowano jako upadek branży rozrywkowej. Ale jeśli się przyjrzeć tradycji roastu, to Ameryka upada tak już od ponad stu lat.
Opowiada najostrzejsze dowcipy o seksie, wystąpiła w najpopularniejszej komedii lata i skutecznie walczy ze stereotypem, że kobiety nie mogą być zabawne. Komiczka Amy Schumer, jak by sama to ujęła, właśnie szczytuje w Ameryce.
Joan Rivers na scenie nie znała tematów tabu, a z dogryzania gwiazdom zrobiła sztukę. Na pewno życzyłaby sobie, abyśmy mimo jej odejścia nie przestawali się z niej śmiać.
Filmowa komedia straciła świeżość i ekranowy powab. Na ratunek jej ruszają żartownisie spod znaku stand-up comedy. To oni wyznaczają dziś granice śmieszności.
Dlaczego śmiejemy się z karłów? Odpowiedź na to pytanie poniżej. Plus kilkanaście innych przykładów na to, że satyra – szczególnie ta, która przychodzi do nas ze strefy anglosaskiej – nie jest dla wrażliwych.
Nie są kabareciarzami, aktorami, stand-upperami ani slamerami. Są improwizatorami. Oto Klancyk, fenomen ostatnich lat.