Zbigniew Gluza. Prezes Ośrodka Karta
Rozmowa z prof. Andrzejem Paczkowskim o wydarzeniach sprzed 20 lat
Górnikom zastrzelonym 16 grudnia 1981 r. w kopalni Wujek postawiono pomnik, nakręcono o nich film, znaleźli się na kartach podręczników historii. Bez ich ofiary droga do niepodległej III Rzeczpospolitej byłaby dłuższa. Nie byli wówczas bohaterami Solidarności, kule przypadkowo wybrały ich z tłumu strajkujących. Ale byli synami, mężami, ojcami. Dla swoich rodzin byli najważniejsi.
Kazimierz Kutz. Reżyser, wicemarszałek Senatu
Kilkunastu katowickich adwokatów poprosiło sąd o zwolnienie z obowiązku obrony z urzędu byłych zomowców oskarżonych o oddanie śmiertelnych strzałów do górników Kopalni Wujek. We wnioskach o wyłączenie mecenasi powołują się na względy emocjonalne, moralne i polityczne, które - jak tłumaczą - nie pozwalają im działać w interesie klientów. W prawniczym środowisku mówi się raczej o bardziej przyziemnych przyczynach odmowy - zapowiadający się znowu na lata proces nie jest dla adwokatów atrakcyjny finansowo.
Sądo-lotkiem nazwano losowanie sędziów, którzy od nowa mieli poprowadzić proces w sprawie śmierci w stanie wojennym górników z Kopalni Wujek. Wyłonieni w pierwszym ciągnięciu odmówili, powołując się na pośrednią lub bezpośrednią znajomość z oskarżonymi. Następni, wskazani przez ślepy los, zwrócili się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy innemu sądowi, ponieważ na Śląsku - ich zdaniem - nie ma warunków do swobodnego orzekania.
Dostatecznie dużo jest czytelnych faktów potwierdzających, że u progu lat osiemdziesiątych Polska stała w obliczu groźby radzieckiej interwencji zbrojnej. Nigdy nie była ona tak realna i tak bezpośrednia jak w grudniu 1980 r.
Taki tytuł nosi opracowanie Vojtecha Mastnego, amerykańskiego politologa, ogłoszone niedawno przez Wilson Center, o niedoszłej inwazji sowieckiej, która miała się zacząć 8 grudnia 1980 r., w trzy miesiące po powstaniu Solidarności.
Represjonowani, internowani, więzieni i szykanowani w stanie wojennym usiłowali powołać ogólnopolską organizację. W efekcie rozlicznych spotkań i narad w sierpniu powstały, a teraz ubiegają się o rejestrację, dwie osobne, zdecydowanie sobie niechętne federacje. Jedną z nich można nazwać "zielonogórską" zaś drugą "radomską".