31 sierpnia 1982 r. w Lubinie, podczas pacyfikacji manifestacji ulicznej w drugą rocznicę Sierpnia, milicjanci zabili trzech mężczyzn i kilkanaście osób ranili. Reporter „Polityki” zebrał wówczas relacje świadków zajść, które przeczyły oficjalnej wersji, że funkcjonariusze użyli ostrej amunicji w obronie własnej. Tekstu nie udało się wydrukować. Po 25 latach autor odszukał uczestników tamtych wydarzeń.
To były smutne święta, zaledwie 11 dni po wprowadzeniu stanu wojennego. Choć są tacy, i to częściej po stronie zdeklarowanych jego przeciwników, którzy wspominają, że takiego nastroju, takiej jedności – nie mówiąc już o aprowizacyjnej, narodowej zaradności – nigdy wcześniej ani później nie doświadczyli.
Tych zdjęć nikt jeszcze nie oglądał. Dokumentują obrady Kongresu Kultury Polskiej, które zostały przerwane w wyniku ogłoszenia stanu wojennego – internowania dotknęły także wielu jego uczestników. Autor fotografii uczestniczył w Kongresie jako członek służb porządkowych – podobnie jak jego koledzy doktoranci i studenci ostatniego roku Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Każdy, kto żył w Polsce w latach 80., wiedział, że zdelegalizowana po wprowadzeniu przez władze PRL stanu wojennego Solidarność istnieje i walczy; czytał ulotki i bezdebitowe książki, brał udział w demonstracjach bądź przynajmniej je widział. Ale po latach niewiele można się o Solidarności podziemnej dowiedzieć.
Wojciech Jaruzelski jest potrzebny politykom w walce o lepszą przeszłość
Jak uchronić się od zarazy Solidarności? Kulisy narad Breżniewa i innych przywódców krajów komunistycznych – na podstawie nieznanych archiwaliów – opisuje historyk węgierski.
Wizytę Jerzego Wartaka, jednego z przywódców strajku w kopalni Wujek, w domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego jego środowisko przyjęło chłodno. Niektórzy komentowali, że to zdrada. Kopalnia Solidarność apel o pojednanie z autorami stanu wojennego traktuje jak prywatny gest kilku swoich działaczy, trzech córek ofiar pacyfikacji i dwóch księży. – Tego się nie spodziewałem – mówi Wartak.
14 grudnia 2001 r. osobliwy pochód ciągnął przez więzienie w podwarszawskiej Białołęce. Na zaproszenie kapelana i dyrektora zakładu karnego z okazji rocznicy stanu wojennego zjechali pensjonariusze sprzed lat – teraz dziennikarze, niedawni ministrowie, działacze społeczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, aktywiści praw człowieka, emeryci, intelektualiści, biznesmeni.
W ursynowskim Megasamie sprzedawczyni zwierza się reporterowi „Trybuny Ludu”: Lubię tę pracę. Szkoda jednak, że muszę także kontrolować klientów. Np. gdy jest śmietana, wydzielam po jednej, a to powoduje protesty, awantury. Dziś, na szczęście, nie ma śmietany...