Wystarczy, żeby piłka znalazła się poza linią bramkową, by przyprawić kibiców o utratę zmysłów. Początkowo piłkarze angażowali się w to zbiorowe szaleństwo z umiarem. Później zaczęło się żywiołowe i osobiste okazywanie radości. A jeszcze później okazało się, że - w momencie kiedy sędzia wskazuje na środek boiska - piłkarz odczuwa potrzebę bezpośredniego komunikowania ze światem.
Cykliści reklamują kiełbasy i rozsławiają imię szefa - to niewątpliwe zyski, ale czy równoważą się z kosztami? - Nie ma prostych odpowiedzi - mówi Wojciech Mróz - ale z bilansu jestem zadowolony. - Mróz? - zastanawia się mieszkaniec Borka Wielkopolskiego (między Jarocinem i Lesznem). - To słowo brzmi wyjątkowo ciepło.
Mamy kolejną aferę dopingową w sporcie. Lider wyścigu kolarskiego Giro d´Italia Marco Pantani w przeddzień zakończenia zawodów został z nich wykluczony, ponieważ stężenie krwi zawodnika przekraczało dozwoloną normę. Pantaniemu zawieszono kolarską licencję i nie zezwolono na kontynuowanie wyścigu dla jego własnego bezpieczeństwa, a nie z powodu udowodnienia winy.
Finałowy mecz o zwycięstwo w Lidze Mistrzów Europy (w tym roku Bayern Monachium - Manchester United, 26 maja) jest obok finałów mistrzostw świata w piłce nożnej największym sportowym wydarzeniem. Zwycięzca Ligi otrzymuje około pięciu milionów franków szwajcarskich oraz wielki srebrny puchar, w którym mieści się skrzynka szampana. Nazwa klubu i nazwiska zawodników znajdą się w galerii futbolowej chwały.
Jest przebojowy Lubański, sprytny Boniek, Gorgoń nie do przejścia, strzelający słynne rogale Deyna i broniący jak lew Tomaszewski. Mają po szesnaście lat i dopiero startują w dorosłe piłkarskie życie. Ale już są wicemistrzami Europy.
Wraca do Europy wielki tenis. Aż dwa ze słynnych turniejów szlemowych na kortach Rolanda Garrosa i Wimbledonu ściągną w maju i czerwcu całą czołówkę - zarówno męską, jak i kobiecą - do Paryża i Londynu.
Polska, Bułgaria i Węgry mają podobne kłopoty z piłką nożną i bliźniacze konflikty między państwowymi władzami sportu a centralami klubowymi. Szczególnie ostry jest spór w węgierskiej piłce nożnej. U bratanków minister Dębski nazywa się Deutsch, zaś węgierski prezes Dziurowicz nazywa się Kovacs.
Wyczyn Briana Jonesa i Bertranda Piccarda, którzy oblecieli balonem kulę ziemską, zaostrzył apetyty także polskich pilotów. Jednak na lot dookoła świata nie stać żadnego z nich. Przynajmniej na razie. W środowisku lotniczym nazywani są żartobliwie tekstylnymi lub szmaciarzami.
Po kilku ostatnich bataliach, w których wzięli udział biało-czerwoni, jak nazywają futbolistów skłonni do patosu sprawozdawcy, można już spróbować określić, na czym polega nowa taktyka polskiej reprezentacji, która zapewne przejdzie do historii piłki nożnej, tak jak niegdyś słynne włoskie catenaccio czy holenderska szkoła futbolu totalnego. Otóż polega ona, z grubsza biorąc, na totalnym zanudzaniu rywala, stopniowym usypianiu go i zniechęceniu do gry efektownej.
Już w półtorej godziny po zakończeniu meczu na Wembley nasz autokar mknął do Dover, żeby zdążyć na prom przez kanał La Manche. W niektórych opadających z niewyspania głowach rodziło się smutne pytanie, czy aby ta podróż sześciu tysięcy ludzi przez pół Europy miała sens. Mimo heroizmu kibiców, w starciu z Anglikami polska jedenastka okazała się być słaba jak zwykle.